A zaczęło się parciem na pęcherz... A w piątek o 22 dopadł mnie straszny ból... Myślałam, że zesłabnę... Marcin wracał z Katowic więc ja za telefon i dzwonię do niego gdzie jest... A on był jakieś 1,5h od domu. Miałam nospe więc trochę zelżało... W sobotę pojechałam do apteki, kupiłam coś tam na zakażanie dróg moczowych. Zadzwoniłam do najstarszej siostry, bo ona już sobie urodziła raz Maciusia - kamień... I w sobotę już był spokój... Ale w niedzielę o 6.30 obudził mnie potworny ból... Pojechaliśmy na SOR. Tam dostałam zastrzyk po którym dupa mnie nadal boli, ale pani była tak miła, że mnie ostrzegła przed tym. Lekarz zapewniał, że lek będzie działał kilka godzin... O 10 nie było już po nim śladu... Pobrali krew, przebadali siuśki i o 9 byłam w domu z zaleceniem picia wody... A i jeszcze dużo chodzić. Jedyny plus z tej sytuacji jest taki, że nie poszłam do pracy. A doktor na pogotowiu mi powiedział, że oni mi USG nie zrobią, żebym sobie poszła do rodzinnego lekarza po skierowanie. Szlag mnie z deczka trafił, ale ważnie, że już tak bardzo nie bolało. Dzisiaj za wiele też nie wskórałam, bo doktorka mnie poinformowała, że terminy na USG są na koniec maja... Za to doradziła gdzie iść zrobić usg prywatnie. Przecież to tylko 50 zł, a ja zarabiam 1300 mogę szastać pieniędzmi... Więc USG mam w przyszły poniedziałek. Wróciłam do domu i włączyłam kompa, bo po co ja mam płacić za USG jak i tak do jakiegoś urologa muszę iść. Więc zapłacę tylko raz. Znalazłam nr do lekarza do Sanoka, którego poleciła mi siostra. Dodzwoniłam się do przychodni po 14... Zarejestrowałam mamę do kardiologa na przyszły poniedziałek... A ja mam wizytę u urologa 9 czerwca... Może mi nerki do tej pory nie wysiądą. Wizyta jest prywatna, koszt 150 zł... Moja pani doktor przepisała mi ketonal... Nigdy tego nie brałam, bo to bardzo silny lek... Nerka mnie boli nadal, ale już lżej. Przynajmniej mogę funkcjonować. I niegazowana woda stała się moją przyjaciółką... Na siłę ją piję... Ot cała historia... Jutro obdzwonię jeszcze przychodnie w Krośnie, bo to jest jakaś paranoja z tymi terminami...
Magadalena8
Zaczęło się jak jakiś horror medyczny. Oby było wszystko ok, z takimi rzeczami nie ma żartów.
OdpowiedzUsuńMiałam wrażenie, że jestem w jakimś horrorze... Ale już jest lepiej :)
UsuńOj,paranoja, to prawda.... Podobno piwo jest dobre na nerki ;) A może na internecie znajdziesz jakiś domowy sposób?
OdpowiedzUsuńŻyczę, aby nie bolało i aby okazało się, że to tylko piasek!
trzymaj się :-*
Piwo jest dobre jak już jest stwierdzone że są kamienie albo piasek. Niestety ciepłe ble... I zaraz siadam do księg wiedzy wszelakiej :)
UsuńNie tylko, możesz chmiel sam pić przyspiesza oczyszczanie nerek, chociaż ja osobiście wolę szklankę piwa i cyrków z piaskiem nie mam, a dał mi popalić nieźle, a taka drobinka malutka...
Usuń