M. przyjechał wczoraj na kilka dni. Pierwszy raz od lat zrobiliśmy sobie prezenty niespodzianki na walentynki :) M. dostał ode mnie skórzany portfel, a ja od niego perfumę. Kilka lat temu, chyba jeszcze nie mieliśmy Krzysia, dostałam od M. taką samą :) Nie był pewien czy to akurat ta, ale wczoraj się okazało, że tak :) Bardzo nam się podobała. Taki zapach wspomnień :)
A Krzyś wytrzymał ze zdrowym gardłem trzy dni... W środę już miał gorączkę... I gardło czerwone jak dojrzały pomidor... Leki znowu poszły w ruch... I siedzi w domu... A pogoda jest cudowna... Słońce pięknie świeci, dzień jest coraz dłuższy... I śniegu jeszcze jest dość sporo. A my nie chodzimy na spacery... Tęsknie za wiosną, bo mam nadzieję, że Krzyś w końcu dojdzie do siebie...
I czekamy na rozwiązanie mojej siostry. Ja już jestem abstynent od trzech tygodni. Ani kropelki piwka w razie gdyby trzeba było w nocy jechać do Konradka. A to nie jest tak blisko... Ok 50 km. Śmiało mogę się po drodze minąć z karetką :) Tak sobie z siostrą gdybamy i przewidujemy scenariusz porodu. Ja będę miała łatwiej. W końcu opieka nad 1,5 rocznym dzieckiem to pikuś w porównaniu z porodem... Także czekamy na malutką Anastazję :)
Magadalena8
Zdrówka dla syna :)
OdpowiedzUsuńU nas iście wiosennie 12 stopni dziś było :)
A u nas czuć wiosnę w powietrzu. :)
OdpowiedzUsuńZdrówka dla małego i szybkiego rozwiązania dla siostry życzę.
Pozdrawiam
Zdrowia dla Krzysia.
OdpowiedzUsuńJa Walentynki spędziłam tylko z synkiem. :/