czwartek, 15 października 2015

Późno już...

Oj późno... Zachłysnęłam się ostatnio blogowaniem... Zmieniłam szablon bloga, ale jeszcze go nie dopracowałam i dlatego widnieje stary widok. Muszę także usunąć adresy z Interii. Z ciężkim sercem będę to robić, ale trzymanie ich nie ma już sensu... Chociaż zawsze będzie mi tego brakować... Włączając komputer przeglądałam od razu strony z blogami... Żal mi, że niektóre osoby przestały pisać już jakiś czas temu... Że świetne teksty przepadły... Że już się nie spotkamy... No, ale także szerokie grono osób piszących zostało... :) I chwała im za to :) 

Jak przy ostatnim wpisie się chwaliłam, że nie ma u nas chorób to na drugi dzień Krzysiek miał katar. Na szczęście tylko katar. I dajemy sobie z tym radę. Ja sama właśnie się uraczyłam mlekiem, czosnkiem i miodem. Nie lubię miodu i tylko w takiej postaci go przyjmuję. Krzyś przez dwa dni też dostał taki napój. Musiałam go jednak trochę oszukać, bo czosnek został wrzucony w tajemnicy. Inaczej by nie wypił. Kręcił też nosem, że to krowie mleko, a jemu nie wolno. No, ale dał się w końcu przekonać, że od szklanki krowiego mleka nie ogłuchnie. Bo Krzysiek jest sumiennym dzieckiem. I jak lekarz powiedział na pierwszej wizycie żeby nie pił mleka, żeby odstawić produkty mleczne to on się tego bardzo trzyma. Upomina mnie, że mleka mu nie wolno. Bo mleko doprowadzało do uczulenia, a nieleczone uczulenie do skazy białkowej i na szczęście lekkiego atopowego zapalenia skóry. I to wszystko nieleczone siało sobie spustoszenie w organizmie dziecka... I uderzyło na uszy... Krzyś nie pije mleka od lutego. I jest dobrze. Po ostatniej wizycie doktor kazał odstawić leki, ale nadal trzymać dietę. Więc je te swoje ulubione cyni minis truskawkowe z mlekiem ryżowym... Moim skromnym zdaniem to jest syf... No jakaś masakra smakowa... A w połączeniu jeszcze z tymi okropnymi płatkami... Ale dziecięciu mojemu smakuje. To je... 


I tak mój mały synek 14 października stał się uczniem :) Ja dumna siedziałam na widowni i nie mogłam oderwać oczu od mojego dziecięcia... Mówił pierwszy wierszyk... Stał poważny i stremowany... Przed akademią mnie przeraził, bo w klasie nie chciał podejść do pamiątkowego zdjęcia... Płakał...  Ostatnio zrobił się anty zdjęciowy. Nie chce żeby mu pstrykać zdjęć. I mój zajebisty telefon ze wszystkimi bajerami się marnuje. Bo ja chciałam to wszystko uwieczniać. Te nasze spacery, przygody, popołudnia. A tymczasem dupa zbita Krzysiek nie chce pozować. Włazi pod stół, chowa się za mnie. A jak nagrywam i się zorientuje to piszczy... 

No, ale z widowni jednak robiłam :)))




Magadalena88
Mama Krzysia 

4 komentarze:

  1. Mam Cię Robaczku ;) Juz wiem Kim jesteś ;) ;) teraz Cię ściskam jak starego przyjacielaaaa ! ;) Fajny Bąbel ;) U nas Pasowanie za kilka dni ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. He he spotkanie po latach :) oddaje równie mocne uściski!

      Usuń
  2. Alergie to okropna rzecz, wiem po sobie, tyle, że ja mam alergie wziewne, na pyłki roślin co bardzo lubią pylić wiosną i latem. Niby przez jakieś 6 czy 7 lat byłem odczulany, ale wszystko i tak się skumulowało i na płuca rzuciło. Teraz to już nie ma przebacz i pulmonologa wpisałem do swoich lekarzy niemal pierwszego kontaktu. Dobrze, że Twój syn tak się słucha lekarzy, wielu dorosłych ma zalecenia lekarzy za nic. Dlatego podziwiam go za taką postawę.

    Mi już nawet nie chce się pisać o polityce, teraz to temat numer jeden wielu blogów. Chyba się powstrzymam od pisania i wlepię muzykę. :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja siostrzenica jest uczulona na pyłki. Wiosna była dla niej tragiczna. Na 6 lat i już wiele przeszła w związku z tym. Na szczęście siostra trafiła do dobrego specjalisty i da się żyć.

      A jeśli chodzi o politykę to ja mam dość...

      Usuń