wtorek, 31 marca 2015

Pierwsza burza...

Tak, tak! Wczoraj grzmiało, błyskało, sypnęło gradem, deszczem i śniegiem. A po wszystkim zaświeciło słońce :) I to wszystko w ciągu jakiś 20- 30 minut... A i o wietrze zapomniałam... Ale to w ostatnich dniach normalka... No i jak walnęło kilka razy to poczułam się jak w środku lata, a nie końcem marca...  A później zabrakło internetu i musiałam zadowolić się książką :)) Krzyś na szczęście już lepiej. Za to ja się posypałam... Boli mnie głowa, gardło... Mam tylko nadzieję, że nie pojawi się gorączka... Ale zobaczymy jutro... A i M. jutro przyjeżdża! Hurraa! Już dawno się tak nie cieszyłam na jego powrót do domu... Byle przeżyć jutrzejszy dzień... 

Magadalena8

niedziela, 29 marca 2015

Zmiana czasu...


Jak ja tego nie lubię... Wczorajszy wieczór spędziłam na oglądaniu filmu... A że po filmie musiałam jeszcze skończyć książkę więc poszłam spać o 23.30. Na stary czas : P a może było już później... Krzyś już był wtedy raz przebrany, bo się spocił bardzo. Jak tylko zgasiłam światło on zaczął płakać... Przebrałam go drugi raz, ale tak się rozżalił, że aż mama przyszła z dołu... Po chwili zasnął. Jedna jeszcze kilka razy w nocy się budził pić, sikać albo gadać. A ja zdezorientowana wstawałam... I nie wiedziałam czy mój nowy - beznadziejny telefon sam przestawi godzinę... Nie przestawił, ale się zabezpieczyłam i nastawiłam budzik na siódmą rano... Tak żebym się do pracy nie spóźniła... W niedzielę zaczynam pracę o 9 :) Ale niestety nie wyspałam się za nic w świecie... I dzisiaj już padam na pysio, a przecież dopiero 19.30 na stary czas :P Krzyś już lepiej, ale ma potężny katar... I jeszcze nie śpi. Nie dziwię się. Przeważnie o tej porze jeszcze nie zasypia... A ja zamiast się położyć to piszę :) Ale i tak mam jeszcze jedną książkę, która mnie woła :) Jestem już w połowie... Gdyby ktoś mi płacił za każdą przeczytaną stronę byłabym bardzo bogata :)

Właśnie wczoraj skończyłam książkę "Jeżynowa zima".
Bardzo mnie wzruszyła ta książka... Jest o nadziei, miłości, a także o rozczarowaniu... Pokazuje także jak wielka jest miłość matki do dziecka. Polecam każdemu. I dlatego nie mogłam także spać... Rozmyślałam o fabule...  

Tak właśnie spędzam wieczory. I choć światło z lampki nie jest zbyt zdrowe dla oczu to jednak nie mogę się oderwać od książki... W czwartek dostałam przesyłkę z zamówionymi książkami. Miały być trzy, ale była czwarta w gratisie. Miłe zaskoczenie. Książka jest zniszczona odrobinę na okładce. Z tych czterech książek już druga mnie wciągnęła do połowy...A miały być na przyszły tydzień do pracy... Moja koleżanka jedzie na święta do znajomych do Niemiec i ja zostaję sama w sklepie. Gdyby moja szefowa nie zafundowała sobie dziecka przed dwoma tygodniami to na pewno byłaby ze mną w sklepie... A tak będę sama, a że ruch jest bardzo umiarkowany to mogę jeszcze sobie pozwolić na czytanie książek w pracy. Ale to już ostatnie dni mojego relaksu... Pogoda jest coraz ładniejsza to i ludzie chętniej wychodzą na spacery. I chętniej wtedy do sklepu zaglądają. 

A ja niestety przez najbliższe miesiące nie będę nic zamawiać... Mogłaby sobie zrobić zapas na przyszłą zimę, ale po pierwsze nie doczekałyby spokojnie na półce. Na pewno bym je przeczytała... Tylko pytanie kiedy? Marzy mi się kącik z fotelem do czytania. Wygodne zaciszne miejsce na chwilę relaksu... A po drugie to zrodził nam się pomysł na wakacje i trzeba trochę zaoszczędzić. Więc wydatki trzeba ograniczyć do minimum i już mam pochowane po kilka groszy w różnych zakamarkach... Hehe :) Mój mąż zakłada konta w banku, a ja wolę do skarpetki :) Nie potrafię korzystać z bankomatu i tylko raz robiłam przelew przez internet z firmowego konta M... A mój mąż chce mi kupić super nowoczesny telefon... Ale po co?

A na wakacje chcemy pojechać w czerwcu. Bo jak moja koleżanka z pracy może to ja także chcę! W tamtym roku byłyśmy we dwie cały czerwiec i dałyśmy radę. W tym roku wcześniej ma ktoś przyjść do pomocy więc sobie wymyśliłam wakacje w czerwcu :) Niestety lipiec i sierpień odpada na podróż gdziekolwiek... Ale to na razie luźnie plany... Ale w cenach noclegów już się zorientowałam :P

A tak wczoraj spędziliśmy popołudnie z Krzysiem :) Kto pamięta Eurobusiness ręka w górę :)

Krzyś cierpliwie czekał aż skończę sprzątać i zagramy :) Gra jest u nas w domu jakieś 18 lat, jest zniszczona, ale i tak ją uwielbiam... Pamiętam jak zbieraliśmy butelki i sprzedawaliśmy w sklepie żeby ją kupić. I udało się. Potrafiliśmy grać godzinami....

A tak było w zeszłym tygodniu. 
Miłosz, Krzyś i Mateusz :) 
Próżno szukać podobieństwa w bliźniakach :)

Magadalena8

piątek, 27 marca 2015

Dwa dni cudownej pogody się skończyły... A dzisiaj wiało i nawet trochę popadało... 

Zaplanowałam sobie na jutro porządki na podwórku. Razem z Krzysiem... Oj przecież dobrze wiem, że planować nie powinnam, bo przeważnie nic z tego nie wychodzi...  I tak o 15.30 dostałam telefon od teściowej, że Krzyś ma gorączkę.... Był cztery dni w przedszkolu... We wtorek skończył antybiotyk na uszy i znowu coś! No załamka... Czy ja też tak chorowałam? W poniedziałek jedziemy na badania... Niech się w końcu wyjaśni co mu dolega, bo to jest jakaś paranoja. Z jednej infekcji wpada w drugą, a leki pomagają tylko na chwilę. Więc ja nie wiem, czy źle jest diagnozowany i w efekcie leki są źle dobierane? Nie mam sił... Właśnie zasnął... Ale gorączkę miał jeszcze teraz... I chyba muszę go zabrać do innego lekarza, bo moja lekarka to chyba już sama nie wie co robić... 

Ostatnio pisałam, że moja siostra tak fajnie się czuje i wygląda... W sobotę trafiła do szpitala... Ciąża jest zagrożona... :( Jest już w domu, ale musi leżeć. Wolno jej iść do toalety oczywiście może się ruszać, ale wszystko w granicach zdrowego rozsądku... Albo w granicach szaleństwa... Ma przodujące łożysko... Nie wiem co to dokładnie znaczy... I nie chcę wiedzieć... Nie czytam, nie dowiaduję się... Mam nadzieję, że lekarz wiedział co robi puszczając ją do domu. Także leży, odpoczywa... Doktorka która ją przyjmowała na oddział była zdziwiona czemu nikt nie zobaczył tego na USG... A siostra miała iść na badanie dopiero 30... Mam nadzieję, że za kilka tygodni wszystko wróci do normy i szczęśliwie donosi tę upragnioną i długo wyczekiwaną ciążę...

Magadalena8

piątek, 20 marca 2015

Zaćmienie słońca :)

Nie mogłoby mnie opuścić takie wydarzenie :) Niestety maska do spawania się rozbiła więc musiała nam wystarczyć okopcone szkiełko... Wiem to nie jest wcale takie zdrowe dla oczu, ale kolejna taka okazja za 11 lat! Krzysiowi pozwoliłam tylko chwilkę patrzeć, ale i tak był zachwycony :) Zawsze takie dziwne zjawiska mnie interesowały. Uwielbiam patrzeć w gwiazdy i czekać aż któraś "spadnie". Czekam z utęsknieniem na ciepłe, letnie noce jak będzie można znowu siedzieć na balkonie i przyglądać się niebu nad nami... Jak przez mgłę pamiętam jedną zimę z dzieciństwa kiedy można było zobaczyć kometę... Ale wyraźne jest to jak tato nam opowiadał o kometach i jak staliśmy na podwórku, a on cierpliwie nam tłumaczył gdzie trzeba patrzeć... Kiedy to było? 15, 18 lat temu? Nie pamiętam... Tak wiele rzeczy nam umyka... Tak wiele zapominamy... Niby takie błahostki, a jednak zostawiają ślad na naszym życiu... 


Wzięłam także Krzysia dzisiaj na podwórko. Ma jeszcze antybiotyk na uszy, ale nie mogłam mu odmówić... Nie miałam serca... Cały dzień spędziliśmy razem... Bez pospiechu... Bez żadnych wyjazdów i zostawiania go pod opieką jednej czy drugiej babci... Nie odstępował mnie na krok. A jak myłam podłogi to stał za mną i opowiadał niestworzone historie :)) Zabija mnie ostatnio swoimi powiedzonkami i hasełkami :) Ale niestety moja pamięć jest coraz gorsza i nie potrafię wieczorem nawet Marcinowi przytoczyć jego słów...   Coraz gorzej ze mną.... :P

A wieczorem przyjechała moja najstarsza siostra z mężem i córką. Dzieciaki się bawiły, a myśmy nie mogli się nagadać. Mój szwagier stęsknił się za teściową i przyjechali. Który zięć tęskni za teściową i sam z własnej woli ją odwiedza? No który :) Ale niestety mama poszła do kościoła, bo zaczęły się rekolekcje, ale poczekali 
:) A moja siostra jest już w dwudziestym tygodniu ciąży i nic nie widać. Przytyła dwa kilo. Nie wiem gdzie. Wygląda bardzo ładnie :) Ciąża jej służy :) termin ma na początek sierpnia... A Martynka podchodzi do wszystkiego bardzo dojrzale jak na sześciolatkę :)) 

Magadalena8

środa, 18 marca 2015

Wszystko na raz....

Ale miałam dzisiaj dzień... Zaczął się piękną pogodą... Później już było tylko gorzej... Kłótnia z mamą... Jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze... I się ścięłyśmy... Jednak ja i tak pewne rzeczy przemilczałam... Nie chciałam jej tak do końca dopierdalać... Ale może właśnie powinnam przestać milczeć... Ehh...Wiem, że na kilka tygodni zapomnimy o sprawie, aż do następnego razu... I przez to cały dzień był do bani... :( Nie lubię się z nią kłócić... Nie lubię tego milczenia między nami. Chociaż i tak ja zawsze pierwsza wybucham... I pierwsza także przechodzę do porządku dziennego... Tylko czasami chciałabym aby moja mama zobaczyła, że mi za darmo nikt nic nie daje... 


Poza tym M. ma także problemy w pracy... Wszystko na raz... Ale u nas to zawsze nieszczęścia parami... Tylko, że od jakiegoś czasu cały czas jest pod górkę... Wiem, że ten czas minie... Zresztą wiele zależy od nas samych... M. musiał w końcu przestać milczeć i otworzył gębę, bo inaczej cały czas mieliby go za gówniarza, który nic nie wie... Tak samo ja muszę rozmówić się mamą. Tylko najpierw muszę to przemyśleć, bo inaczej nadal będę darła moją japę....  Tak muszę się przespać z tym wszystkim... 

No i mam dość przesilenia... Za kilka dni początek wiosny... I mam nadzieję, że wraz z końcem marca pogoda się unormuje... Dzisiaj było piękne słońce, ale wiał mroźny, nieprzyjemny wiatr... A ja pojechałam z cioteczką posprzątać groby. A że głupie jesteśmy, bo przecież świat się jutro nie kończy i można to było zrobić za tydzień albo pojutrze. Matko, w każdy inny dzień mniej wietrzny... Ale nie, my musiałyśmy dzisiaj... Na tym wypizdowie... I już mnie w gardle drapie... A dopiero co odstawiłam leki... Najadłam się witamin i do łóżka... 

Tęsknię za słonecznymi, ciepłymi dniami. I powtarzam sobie, że muszę się więcej ruszać na świeżym powietrzu. Na początek trzeba posprzątać na podwórku po zimie... No i gdzieś tak leżą moje kije... Mam nadzieję, że jak już spędzę więcej czasu na słońcu to bardziej będzie mi się chciało cokolwiek.... Bo na razie to  mnie wszystko przygnębia... 

Magadalena8

niedziela, 15 marca 2015

M. pojechał dzisiaj. Jeszcze jest w drodze... Te dwa wieczory uświadomiły mi jak bardzo za nim tęskniłam... Sama się zaskoczyłam...W końcu nie jesteśmy ze sobą kilka miesięcy tylko lata całe. A mi go brakuje jak nastolatce... wszystko się zmienia. Łącznie z uczuciem. Są teraz inne problemy. Inne radości. Zresztą ja cały czas przeżywam, że mija 10 lat naszego związku... Może dlatego tak to rozkładam na czynniki pierwsze... I doszukuje się w naszym związku tych dobrych stron. Złych nie brakuje także, ale skupiam się na plusach :)

A u nas znowu chorobowo... Krzyś wstał rano taki niemrawy... Ja pojechałam do pracy. A o 12 M. zadzwonił, że Krzchu narzeka na ucho... I spędzili ponad dwie godziny na pogotowiu... Krzyś dostał antybiotyk, krople do ucha. W aptece nie było już tego leku to M. kupił zamiennik... Na dyżurze był ginekolog to nie powinno nikogo dziwić, że w aptece zabrakło leku. Pewnie wszyscy co zawitali dzisiaj na SOR go dostali... I za trzy dni doradził zgłoszenie się do lekarza rodzinnego... Nie mam sił do tego wszystkiego... Mam wrażenie, że ucho raz do roku musi Krzysia boleć... Nie wiem czy dobrze zrobiłam podając mu antybiotyk, bo nic konkretnego nie powiedział... Może nurofen by wystarczył... Teraz już zasnął. A i znowu nic nie chce jeść... Na jakąkolwiek propozycje jedzenia od razu boli go brzuch... Ehh...

Magadalena8

piątek, 13 marca 2015

Niespodzianka :)

Wczoraj M. zrobił nam niespodziankę i przyjechał na kilka dni do domu :)) Ale się ucieszyliśmy z Krzysiem :)) Nie spodziewałam się, a nic mi nie powiedział. Ale może to i lepiej, bo denerwowałabym się przez całą ich drogę powrotną... Niestety mają tam jeszcze sporo pracy i będą musieli wrócić na około dwa tygodnie... 

Jutro mam wolne i będę się cieszyć obecnością męża :))

Magadalena8

wtorek, 10 marca 2015

Ostatni wpis skończyłam słowami ciekawe co jutro? 
Gdybym tylko wiedziała co przyniesie nowy dzień... A przyniósł okropny ból gardła... No masakra... Nie mogłam przełknąć śliny, nic powiedzieć... A wszystko przez piwo... Przez napój, który uwielbiam. Kupiłam sobie wracając do domu, bo uznałam, że mi się należy chwila relaksu po ciężkim dniu... Teściowej chciałam zrobić grzańca. I ja durnowata wypiłam zimne piwko... Jakie, że ono było dobre... I mam zawalone migdały, antybiotyk na 10 dni... Stosuje przeróżne specyfiki do gardła, ale już boli mniej... A pogoda jest cudowna... Słońce świeci, poranki nie są już tak mroźne. Czuć już wiosnę, bociany przyleciały :) I pogoda jest cudownie zdradliwa... Nie cierpię marca... Niby już wiosna. A jeszcze zimowo.... 

Magadalena8
Mama Krzysia

sobota, 7 marca 2015

Pech...

Czy ja już pisałam, że nieszczęścia chodzą parania.... Albo może czwórkami, albo szóstkami... Dzisiaj miałam stłuczkę....  Nikomu nic się nie stało na szczęście... Płakałam jak bóbr nad tym nieszczęsnym autem... A  wszystko przez zdenerwowanie i pośpiech... Zasnęłam rano do pracy i to pewnie był pierwszy pech dzisiaj... Kiedy wsiadłam do auta to była już 8. Ja już od jakiś 10 minut powinnam być w sklepie, a nie na podwórku pod domem... Więc podrapałam szyby, wsiadłam, zaczęłam wycofywać i łubudu...  Uderzyłam w faceta... Moja wina... Nie porozglądałam się ... W tamtym momencie myślałam tylko o tym, że się spóźnię do pracy... I popatrzyłam tylko w prawo... Już nigdy nie ruszę zanim nie obejrzę się w dwie strony. Mam nauczkę do końca życia... Na szczęście tylko facet wgniótł mi drzwi... A on sam porysował tylko zderzak. Ale to pokryje ubezpieczenie. Drzwi już są zmienione. Mamy takiego dobrego znajomego, który zna się trochę na autach i można na niego zawsze liczyć. Więc poświęcił swój czas i zrobił co należy. A mi nerwy trochę odpuściły dopiero o 11.30 i mogłam coś przełknąć.. Straszna nerwówka... Ale dzień już się skończył... Ciekawe co jutro?

Magadalena8

środa, 4 marca 2015

Jest!

O 16.35 urodziła się nasza dziewczynka :)) 
Nie mogę napisać maleństwo, bo to nie przystoi :) 
4150 g i 60 cm :)) 
Babiszon fest :))) Dostała 10 punktów. Siostra szczęśliwa, że się już rozwiązała. Szwagier zadowolony i po raz kolejny spisał się na medal wspierając moją siostrę przy porodzie :)

A u nas brak apetytu... Krzyś ma katar i został w domu. A po tej nieszczęsnej grypie brzusznej (czy co to było) nie chce nic jeść... Jego zachowanie doprowadza mnie do szału... Nie daje sobie nic wytłumaczyć. Mama M. staje na głowie żeby go kulinarnie zadowolić... A on na widok jedzenia od razu mówi, że brzuch go boli... Kupiłam dzisiaj tran, może to wzmocni odporność i apetyt. Na razie jadłby tylko drożdżówki i bułki z masłem... Na szczęście dużo pije... Blady jest jak ściana, a z takimi workami pod oczami mógłby zagrać główną rolę w horrorze... 

Magadalena8

poniedziałek, 2 marca 2015

W zeszłym tygodniu było czuć już wiosnę. A dzisiaj znowu zimę czuć... Masakra... Wieje nieprzyjemny wiatr...  Ale, ale byłam dzisiaj w domu. Miałam wolne. I musiałam trochę w piecu rozpalić, bo za cały tydzień niepalenia w murach zrobiło się bardzo zimno. Fakt, że mrozów już nie ma, ale jeszcze dobre półtora miesiąca palenia w  piecu i ogrzewania domu. Moja mama na razie jeszcze nie wraca, bo siostra nadal 2w1 i nic się nie zapowiada na zmianę...  Dlatego muszę choć co dwa dni teraz przepalić w piecu, bo później będzie ciężko nagrzać te straszne mury... No i jeszcze kwiaty. Moja mama zgromadziła niezłą kolekcje. I tak jak podlewałam kwiaty w domu zauważyłam śnieżyczki w ogródeczku. Jakże ucieszyło się moje serducho na ten zwiastun wiosny :)) Nie mogę się już doczekać tych ciepłych, wiosennych dni. Wiem, że będę wtedy dłużej w pracy, ale to nic. Ważne aby dzień już był naprawdę dłuugi i ciepły. I aby mój syn przestał w końcu smarkać i kichać. Bo myślę, że z nastaniem wiosny już te choroby dadzą nam spokój. A tymczasem trzeba jeszcze przeczekać kilka dni w tej paskudnej pogodzie...

Magadalena8