czwartek, 16 marca 2017

Miesiąc....

Ponad miesiąc... Co przez miesiąc się wydarzyło? Przede wszystkim zima odeszła... Bezpowrotnie. Wszyscy pewnie mają taką nadzieję... Ja zaliczyłam upadek na lodzie i rozwaliłam sobie kolano... Mimo wszystko zima była piękna. Mroźna, biała i długa. Wiosna też już zagląda. Roślinki wychodzą, ptaszki śpiewają :) Ściągnęłam w końcu śnieżyczki z okien... Schowałam na kolejną zimę... Czekam na wiosnę. Na wiosnę w pełni. Hiacynt już przekwitł. Ale to nic. Cała reszta budzi się do życia... Bardzo lubię wiosnę. Pierwsze podmuchy ciepłego wiatru, pierwsze ciepłe promienie słońca. Ale na to musimy jeszcze poczekać... Ale już niedługo...

I w ogóle to mam urlop... :) I co? I siedzę. Pogoda nie sprzyja niestety myciu okien. No leje i wieje. Od poniedziałku. Od kiedy siedzę sobie w domku. 

Pomalowaliśmy też pokój :) w końcu się doczekałam. W ogóle to przenieśliśmy łóźko do pokoju brata, a jego rozkładane daliśmy do naszego starego/ nowego pokoju :) Pokój nazywamy teraz salonem :) A pokój brata sypialnią :) niestety w sypialni czeka nas także malowanie, panele. I w ogóle mam jeszcze parę pomysłów :) Wczoraj wysłałam bratu zdjęcia i zapewniłam go, że jak przyjedzie to będzie miał gdzie przenocować :) Zamiana pokoi wyszła całkiem spontanicznie. Ja to w zasadzie planowałam, bo koncepcja na sypialnie w mojej głowie tkwi od dawna, ale jeszcze nie teraz. W zasadzie nie wiem kiedy miałoby to nastąpić. Więc nastąpiło teraz :) 

Krzychu chodzi do szkoły. Dziecię me przytyło. Nowe koszulki i spodnie pojawiłt się w szafie. No i spodnie kupiłam za małe... A M. mówił, że trzeba rozmiar większy wziąć... Jakoś tak nagle Krzysiek urósł, przytył... Kolejne zęby także mu wypadły. A i już wyciągnęliśmy rolki z piwnicy :) Obydwaj jeździli :) Bo ten kryzys 30stki to mój mąż miał do dnia urodzin. A teraz to już mu nic nie przeszkadza. Poważny nigdy nie był i metryka też tego nie zmieni :) Więc już śmigali na rolkach :) 

No i najsmutniejsza wiadomość jest taka, że nasze Renault pojechało do nowego właściciela... Niech się kto inny użera... Szkoda i żal mi niesamowicie.... Ale już nie mogłam znieść tego strachu... No wsiadałam i się zastanawiałam czy odpali, jak już odpalił to czy dojadę. M. posiwiał już prawie całkiem przez to auto... 5 miesięcy reperowania, pchania pieniędzy i nie działało nadal... Masakra.... Jak ruszyliśmy jedno to kolejne się posypało... Oczywiście pan, który je kupił dowiedział się o wszystkich wyskokach tegoż auta... I on to zrobi... Myśmy już nie mieli pieniędzy żeby w niego pchać.... Już dość... Niech facet sobie zreperuje i niech mu służy kolejne 10 lat...

Magadalena88