poniedziałek, 30 czerwca 2014

Czasu brak... 

A chciałabym zdjęcia wstawić.... Bo byliśmy u mojej siostry. I mamy nowego domownika od wczoraj :) Kocurka, którego Krzyś nazwał Miękkuś :)  Jest uroczy :) I dzisiaj już szalał. Szybko się przyzwyczaił. Krzyś jest zadowolony. I dzisiaj był ostatni dzień w przedszkolu. Niestety jeszcze nie wiemy jaka będzie decyzja dyrektora o pozostawieniu Krzysia w przedszkolu....

A wczoraj byliśmy u bratowej M. w szpitalu. Niestety nie widzieliśmy dziecka, bo dostała żółtaczkę i leżała pod lampą. Ale dzisiaj mamunia miała ją już przy sobie :) Cały dzień. Jak Mała osiągnie wagę 2kg to je wypiszą ze szpitala. A przybiera na wadze. Szybko się męczy podczas jedzenia, ale ważne że tyje :) I będzie miała na imię Maja :) Brat mojego męża wrócił z trasy i aż się pokłócili z żoną, ale w piątek zameldował dziecko już jako Majka :) Wszystkim kamień spadł z serca. I nawet Sara już zaczęła mówić Maja :) Cieszę się bardzo, że wszystko jest dobrze. 

A z najnowszych ciążowych newsów to moja Ania jest w ciąży. Moja siostra postanowiła nie czekać i przy drugiej próbie udało się :) Nie wie ja sobie poradzi z dwojgiem dzieci, ale teraz to nie jest ważne. Najważniejsze żeby donosiła i urodziła zdrowe dzieciątko...

Magadalena8
Mama Krzysia 

środa, 25 czerwca 2014

Na wycieczce było super :) Ale mój syn stwierdził, że on zmienił zdanie, i że nie muszę już z nim jechać. Ale wytłumaczyłam mu, że nie chodzi tylko o opiekę nad nim, ale też nad innymi dziećmi. Jakoś zrozumiał. To wszystko miało miejsce wczoraj rano. Bawił się świetnie. Biegał, skakał :) Byłam zaskoczona tym jak z dziećmi się bawi. Jak z nimi rozmawia. A rozmowy cztero i pięciolatków są bardzo zabawne :) Panie oczywiście bardzo zmęczone... Ale po całym roku jakoś staram się to zrozumieć. Kiedy już minęła godzina zabawy to mój syn się rozpłakał, że on nie chce jeszcze jechać, bo on się chyba jeszcze na wszystkim nie bawił... Ale obiecałam mu, że wrócimy tam z Antosiem i Martynką :) A najlepsze było to, że usiadł do stolika z innymi dziećmi, wyciągnął drożdżówkę, picie. I zjadł :) I mówię do niego przy paniach z przedszkola, że jednak da się zjeść razem z innymi dziećmi. To on się tylko uśmiechnął, a panie nie skomentowały. Jutro M. idzie porozmawiać z dyrektorem... Zobaczymy czy coś z tego będzie... Czy będzie mógł zostać... Boję się tego, że się nie uda... Że mogą mieć pierwszeństwo dzieci z listy rezerwowej albo coś... 


A Emma ma się lepiej :) Dostaje leki. I najważniejsze oddychała już dzisiaj sama :) Wielki sukces, wielka radość dla nas wszystkich :) Bardzo jest podobna do swojej starszej siostry :) Mamunia też czuje się już lepiej, ale zmartwiona jest nadal... W każdym razie nie opuszcza nas myśl, że wszystko będzie dobrze!


Chęć posiadania kolejnego dziecka wzrosła we mnie do kolosalnych rozmiarów..... 

Magadalena8
Mama Krzysia

poniedziałek, 23 czerwca 2014

Maleństwo...

Kruszynka jest już na świecie... Dziewczynka :) 2130 g i 47 cm.... Maluteńka... Kiedy M. mi zadzwonił, że jego bratowa pojechała na cesarkę to myślałam, że zwariuje... Dwie godziny ogromnych nerwów... A później ulga, że już jest, że żyje... Teraz już musi być wszystko dobrze! Limit nieszczęść został wyczerpany... A mama czuje się dobrze. Jutro wstanie z łóżka i pójdzie do swojej Kruszynki. A będzie się nazywała Emma... Pierwsza córa ma na imię Sara. Cóż znowu będziemy musieli się przyzwyczaić :)


Pojawiła się szansa żeby Krzyś został w przedszkolu do którego chodzi... Dzisiaj pani mi powiedziała, że rodzice jednego z dzieci zdecydowali, że pójdzie do pierwszej klasy, a miała ta dziewczynka drugi rok chodzić do zerówki... Krzyś natomiast nie chce słyszeć o innym przedszkolu... Od wizyty w nowym przedszkolu mój syn zostaje bez najmniejszego problemu w przedszkolu do którego chodzi. Panie są super, dzieci go nie biją. jakby mu dały miskę z zupa to pewnie by zjadł. W ogóle cały miesiąc chodzi bez przerwy. Bez kataru, infekcji. Nareszcie... A my nie wiemy co robić. Bo jeśli zostanie w zerówce tam to co za rok z pierwszą klasą. Dalej go będę tam wozić, a teściowa odbierać? A jak go dam do pierwszej klasy do H. to trafi do dzieci, których nie będzie znał... Muszę się z tym przespać. Za dużo wrażeń, za dużo emocji...


Jutro jedziemy na wycieczkę z przedszkola. Krzyś nie mógł się jej doczekać :) Dni skreślał w kalendarzu. Mam nadzieję, że będzie się dobrze bawił :)

Magadalena8

piątek, 20 czerwca 2014

Brak czasu....

Brak czasu... Na wszystko... A najbardziej mi szkoda, że z Krzysiem się prawie nie widuję... Gdy wróciłam z pracy to już spał... Rano go zabieram do teściowej, bo mam pierwszą zmianę. Po 14 do odbiorę i do niedzieli do 14 będziemy razem... Jutro niestety kolejny pogrzeb w rodzinie... Zmarł wujek mamy M... Nie znałam go, ale mimo wszystko jest smutno... W ogóle ostatnio źle się dzieje... Bratowa M. jest w szpitalu... Odeszły jej wody we wtorek wieczorem... Termin porodu ma na 15 sierpnia... Na razie leży... Prawie bez ruchu... Ale wszyscy mamy nadzieję, że lekarze wiedzą co robią. I że maleństwo będzie zdrowe.... Teraz tylko to się liczy....

Ja cały czas w pracy... Jak już jestem w domu to gotuję albo sprzątam... Pogoda się zepsuła to trawa rośnie jak oszalała... Gdyby nie to, że trawa jest coraz wyższa to nie wiedziałabym, że coś się zmienia... Za chwilę czerwiec się kończy... Czas leci nieubłaganie...

A wczoraj były moje siostry z rodzinami :) Ja wróciłam z pracy, zapaliliśmy grilla. Nasza babcia sypała kawałami :) To ta babcia co pisze książkę. Wspominałam o tym? Kiedy jeszcze żył dziadziu to zaczął spisywać swoje wspomnienia. Te z lat młodości. A babcia  w tym czasie zaczęła tworzyć drzewo genealogiczne. Drzewo powstało i cała rodzina ma swój egzemplarz :) A babcia po śmierci dziadka postanowiła kontynuować jego dzieło. I spisuje różne rzeczy, gromadzi wiele zdjęć. Niestety nie mamy nikogo takiego kto by to zredagował... A ona się złości, że nikt jej nie chce tego przepisać... Przed udarem moja babcia potrafiła pięknie ubrać coś w słowa. Teraz niestety głowa już nie ta... Ale pamięć ma jeszcze dobrą, bo wczoraj zabawiała nas do łez kawałami :)

Zaglądam codziennie na bloga. Podpatruje czy ktoś coś napisał. Ale to tylko tak na chwilę. Brakuje mi czasu. I jestem zmęczona... Prawie cały czas... Spała bym jak niedźwiedź. Ale zamiast się położyć to ja oglądam mecz... I już prawie 45 minut tworzę tę notkę :)) Piękne widowisko stworzyli Francuzi :)

Spokojnej soboty i niedzieli życzę.
Magadalena8
Mama Krzysia

niedziela, 15 czerwca 2014

Przegląd tygodnia.

Pobyt siostry przebiegł spokojnie i pomyślnie. Zresztą jedno dziecko Ani to nie troje Alicji... I Krzyś zarwał o rzekę :) wpadł do wody i się zamoczył. I wtedy już chciał pływać. Ania kupiła mu koło i motylki i o 18 jeszcze był w wodzie. M uczył go pływać. A najlepsze jest to albo raczej najgorsze, że nie było dzieci nad wodą. Woda jak marzenie. Cieplutka :) W końcu temperatura przekraczała 30 st. Dni były cudowne... Na drugi dzień też było pogodnie, ale już wietrznie. I tylko chodziliśmy po wodzie bez moczenia się. Kiedy myśmy byli dziećmi to całe popołudnia spędzaliśmy w wodzie. Wracaliśmy do domu zmarznięci i głodni. Woda wszystko z nas wyciągała. Pamiętam takie jedno lato, chyba skończyłam podstawówkę, jak było ciepło, ale woda nie sprzyjała kąpielom i wtedy przerzucaliśmy milion kamieni dziennie na drugą stronę rzeki. Po prostu tam siedzieliśmy i gadaliśmy. Ja, mój brat. Nasi znajomi... A teraz rzeka jest pusta....

W czwartek zabrałam Krzysia do przedszkola w mojej miejscowości... We wtorek jeszcze był ciekaw jak to wszystko tam wygląda... Niestety w czwartek nawet nie wszedł na salę... Myślałam, że będę płakać... Dzień wcześniej jeszcze płakał, że nie chcę do przedszkola tam gdzie chodzi... A najgorsze słowa M. że on wiedział, że tak będzie... Załamałam się... Wszystkie decyzje pozostawia na mojej głowie, bo jak mi powiedział nie chcę się ze mną spierać... Zrezygnowaliśmy z miejsca w przedszkolu w Ś. Zadeklarowaliśmy się, że pójdzie do H. A nasz syn się buntuje... I kolejny rok będzie wydzierania mi dziecka z rąk, bo on nie będzie chciał tam chodzić.... A ja nie chcę żeby uczęszczał do tego przedszkola w którym jest. Nie twierdzę, że będzie lepiej. Raczej lepiej nie będzie. Wezmę go jeszcze w tym tygodniu do mojej miejscowości. Ok 16 kiedy nie będzie już dzieci... Ale jestem przerażona....


A dzisiaj miałam wolną  niedzielę. I oczywiście pogoda się popsuła... A myślałam, że pójdziemy w góry. Chyba nigdy nie zrealizujemy tego planu... Jest zimno, pada deszcz.. Byliśmy za to u teściowej na imieninach. cała rodzina się zebrała. Było miło :) 

Magadalena8

poniedziałek, 9 czerwca 2014

Cyrk...

W sobotę M. zabrał Krzysia do cyrku :) 
Raz do roku odwiedza nas cyrk Korona :) 
Bilety - cena kosmos... W ogóle wszystko drogie... Ja nie mogłam z nimi pójść... Praca... Ale Krzyś bardzo był zadowolony :) Cały wieczór opowiadał o atrakcjach jakie widział. Zwierzęta, klown, akrobacje, magik... Obiecałam mu, że za rok pójdę z nimi. Nigdy nie byłam w cyrku... A raz do roku warto... Niestety nie można było tam robić zdjęć... Niedzielę spędziłam w pracy... Pogoda cudowna to i ludzi przyjechało dużo. A jutro przyjeżdża siostra z Konradkiem. I wybieramy się nad rzekę. 
I tu na pewno będą zdjęcia :)



Z mamą rozmawiamy piąte przez dziesiąte... Oczywiście nie o ważnych sprawach. U mnie w domu zawsze się unikało trudnych tematów... Alkoholizm ojca był tabu, jego operacje oczu były tabu, mamy zabiegi na sprawy kobiece to było tabu. Jak moje siostry zaczęły się spotykać z chłopakami to też wszystko owiane było tajemnicą... Mój brat mi kiedyś powiedział, że my nie jesteśmy nauczeni rozmowy... Sam zapomniał jak się zachowywał po tym jak M. się do nas wprowadził... Ale wtedy mi też było się ciężko do niego odezwać... 

M. siedzi i przegląda ogłoszenia... Z mieszkaniami... Ale od oglądać, a się wyprowadzić jest jeszcze długa droga... Nic nie jest proste.... 


To mnie na dzień dzisiejszy uspokaja... Uwielbiam tych chłopaków... 


Spokojnego tygodnia....
Magadalena8
Mama Krzysia

sobota, 7 czerwca 2014

Dość!

Bardzo się pokłóciłam  z mamą... W środę... Po prostu miarka się przebrała....

Szukamy mieszkania... Muszę się wyprowadzić... Nie bardzo mnie obchodzi jak ona sobie poradzi... Nic mnie w zasadzie to nie obchodzi...

Jestem na nią wściekła.!!!! Dosyć traktowania mojego męża jak śmiecia! Nie zrobię więcej nic w tym domu...

M. szuka mieszkania, domu, coś co można wynająć... Za jakieś normalne pieniądze... Znalazł tylko, że 30km od nas... Od pracy, od teściów... Ok. ale kto się zajmie Krzysiem? Przecież nie mogę siedzieć  w domu. Sam nas nie utrzyma...

Moja matka nie docenia nikogo... Nie docenia tego co się dla niej robi. Nie docenia tego, że się jej pomaga....

Zauważam u siebie niestety takie paskudne cechy... Jej paskudne cechy... Nie chcę być taka jak ona....

Jestem przerażona i bezsilna.... Nie wiem jak to będzie wszystko wyglądało... Nie mam pomysłu co z tym zrobić...

Magadalena8

wtorek, 3 czerwca 2014

Sobotnie popołudnie minęło leniwie. Pojawiła się galaretka owocowa. A także sernik na zimno. Oczywiście z truskawkami :)) Uwielbiam. .. W niedzielę przyjechała siostra z Konrdkiem, a ja na obiad zrobiłam pierś w cieście francuskim. Ledwo zjedliśmy po porcji takie było sycące :) A po południu na festyn. Niestety padał deszcz więc długo nie byliśmy. Krzyś dostał pistolet, piłkę. Jednak po raz kolejny rozczarowałam się paniami z przedszkola… Ale bez komentarza. Do końca miesiąca wytrwamy.



A dzisiaj zmarła babcia Stasia…. Teściowa mojej cioci, jedynej siostry taty… Miała 81 lat… I przesilny organizm… Od 1,5 miesiąca  leżała w szpitalu i nie mogła umrzeć… Lekarze postawili na niej krzyżyk już po tygodniu… Ciocia jeździła do niej dwa razy dziennie, wujek postarzał się o kilka lat… Ale już po wszystkim… Już nie cierpi… Już jest dobrze…

[ * ]



Mój Krzyś bardzo płakał jak mu powiedziałam… Znał ją, zawsze kiedy przychodziłam do cioci a ona była to się z nią witał, rozmawiał. Zresztą mówił, że ma jeszcze jedną babcię, babcię Stasie, a jej było  było wtedy bardzo miło :) A mój syn nie jest już malutki… Spodziewałam się raczej pytania gdzie ona teraz jest, a nie, że się rozpłacze i powie, że jest mu smutno… Trochę mnie zamurowało, ale pozwoliłam mu płakać… M. stwierdził, że nie potrzebnie mu mówiłam… Ale dziecka nie można bronić przed wszystkim co złe…. On wie, że człowiek się rodzi, ale musi wiedzieć też, że umiera… Umie liczyć do stu to czemu ma nie wiedzieć, że życie ludzkie ma swój kres… M stwierdził, że na wszystko przyjdzie czas… Nie chcę go zabierać do domu na różaniec żeby zobaczył babcie w trumnie, ale prowadzę go na cmentarz raz w miesiącu i wie, że tam leżą dziadkowie. Chcę go nauczyć szacunku do zmarłych żeby palił świeczki, wspominał i kiedy przychodzi chwila zadumy to nich pomyśli o zmarłej osobie same dobre rzeczy. Jeśli chodzi o ludzką śmierć to ja jestem bardzo wrażliwa, przeżywam, płaczę… Nawet jeśli jest to ktoś obcy dla mnie… Chcę żeby moje dziecko też było wrażliwe na ludzką krzywdę… Krzyś nie może myśleć, że życie składa się tylko z samych przyjemności….


Magadalena8