Ósma rano... Krzyś już w przedszkolu... Było 3 stopnie jak wychodziliśmy... Zimno... Ale powietrze rześkie, cudowne, jesienne... Gdzieniegdzie z lasu wyłania się mgła...Lubię takie poranki... Wczorajsza niedziela też była piękne. Słońce jeszcze potrafi mocniej przyświecić... Ale ja byłam w pracy. Przez trzy dni... Przeczytałam dwie książki. Nastał ten czas kiedy znowu zmienię się w mola książkowego :) Niestety po trzech dniach mojej nieobecności nie wiem od czego mam dzisiaj zacząć sprzątanie... A może najpierw coś zgotuję? Na razie włączyłam moją ulubioną muzykę i idę ogarnąć pokój nasz i Krzycha... A ten nasz mały wczoraj utopił buty w błocie... Poszli z M. nad rzekę. Mały bawił się jak zwykle w błocie. I mój syn z zamiłowaniem kopie patykiem w tym błocie tunele i wszelakie dziury. M. wziął ze sobą wędkę i miał swoją zabawę. Krzyś sobie stał, dłubał i nie mógł zrobić kroku. Oczywiście o pomoc nie poprosił. Buty zapadły się prawie po kostki, bo je zassało, a mały stał obok w skarpetkach. Ja w tym czasie zadzwoniłam do M. i mąż musiał ratować małego i buty :) Naszczęście udało się :)
Magadalena8