czwartek, 8 grudnia 2022

Wrzesień, październik, listopad

A miało być regularnie :) wyszło jak zwykle.
Wrzesień przyniósł upragniony deszcz. Na miesiąc. Kto nie wykopał ziemniaków w sierpniu musiał czekać na lepszą pogodę. Która nadeszła w październiku. Było zimno, deszczowo. Ale spacerowaliśmy. Dzień był długi. Adrian dostał kataru, zaczęły się wyrzynać czwórki. Dni były ciężkie przez katar. Usypianie było ciężkie. Więc przestałam go usypiać w łóżeczku. Lądował na rękach. I tak jest po dziś dzień. Krzychu zaczął ósmą klasę. Pojawiła się też szansa aby wziąć udział w konkursie kuratoryjnym. Jeśli będzie laureatem to zostanie zwolniony z egzaminu na koniec szkoły. Przygotowuje się do konkursu z matematyki. I we wrześniu przyjechała moja przyjaciółka z Londynu na dwa miesiące. Przyjechała ze swoim pieskiem. Było dużo spacerów, dużo rozmów. 

Październik przyniósł uspokojenie w pogodzie. Było ciepło, słonecznie. I nawet kilka drzemek było na podwórku. Niewiele pamiętam z października.  Odpoczywałam. Spotkałam się z koleżankami z klasy.

Listopad to już były przygotowania do powrotu do pracy. Badania, zakupy. I coraz dłuższe wyjścia z domu. M zaczął częściej usypiać małego, bo ja też pracuje na drugą zmianę. Z racji tego że jeszcze się karmimy to pracuję po 7 h. Adrianin jest coraz bardziej aktywny. Chodzi przy ścianie, przy meblach. Po schodach do góry idzie. Kabaret z nim czasami. 
Krzysiu skończył 13 lat. Dorasta nam. Za szybko. A ja wróciłam do pracy. Mama zajmuje się Adrianem. Dzień jest krótki, dni szybko uciekają...