wtorek, 23 sierpnia 2016

Zdarza mi się...

Ostatnio coraz częściej.... Zdarza mi się zapominać.... O wielu rzeczach... Raczej pamiętam o urodzinach sióstr, brata i  wszystkich naszych dzieci... Pamiętam o  wizytach  u  lekarzy, pamiętam o rachunkach... Staram się zapisywać ważne wizyty. Ale... Ale w niedzielę rozmawiałam  z bratową M. i podawałam jej nr telefonu do dentysty...  Wizytówkę miałam w portfelu. Zapisałam jej numer. Zaczęłiśmy oglądać mecz. Rozmowa się potoczyła innym torem. Zerknełam na telefon do tobekbi i  zorientowałam się, że nie mam portfela. Mówię o tym M. On do mnie, że może w domu zostawiłam, ale ok on pieniądze ma. Mielismy jechać do Polańczyka z Krzysiem do parku linowego. Ale mi nie dawało to spokoju. Bo pamietałam, że miałam portfel ze sobą. Ale nie pamiętałam, że dawałam Monice nr tel. Pobiegłam do auta. Nie ma. W końcu odpuściłam. Poszliśmy na spacer. Jak wróciliśmy do teściów, bo tam dzała się cała sytuacja, to Monika z dziewczynkami zbierała się już do domu. I zbierała zabawki i szpargały dzieci. I tato mówi do niej, że jeszcze portfel w kuchni na półce leży. A Monika mówi, że to nie jest jej. WOW znalazła się zguba... Haha zabawna sytyacja... I pewnie zapomniałabym o niej szybko gdyby nie dzisiejsze zdarzenie... Zaczęły się problemy z wodą. To takie nowe stare problemy... I nie wiem czy już o tym pisałam (no nie pamiętam), ale jeździmy czasami w takie jedno miejsce po wodę. Podobno doszło tam do cudu. I ta woda podobno ma właściwości lecznicze, uzdrawiające. Dla mnie ważne jest to, że ktoś tą wodę przebadał i że jest zdatna do picia... A sama zauważam, że nie ma tak dużo kamienia. To stwierdzam po obserwacji czajnika ;) Ale nie o tym miało być... Pojechaliśmy także zatankować samochód... I na Orlenie M poszedł płacić, pan z obsługi oddał mi kluczyki po zamknięciu wlewu. A że zrobiła się kolejka za nami to przesiadłam się za kierownicę i przestawiłam auto. Wszystko w biegu, bo przecież ktoś z tyłu czeka. Co i tak było bezsensowne, bo osoba za mną nie ztankuje auta dopóki M nie zapłaci... W każdym razie pojechaliśmy jeszcze do Tesco na zakupy. I już jadąc w docelowe miejsce kapnęłam się, że nie ma portfela... A przecież wyjmowałam kartę na Orlen.... W schowku nie ma, pod siedzeniem nie ma. Ok, spokojnie. Zrobiliśmy zakupy, wracamy do auta. Dobrze, że tym razem to M. miał gotówkę przy sobie. Przeważnie ja mam... W aucie nadal nie ma... Mówię do niego, że wracamy na stację, bo musiał mi wypaść jak przesiadałm się żeby przestawić auto... I tak było. Ktoś zanióśł moją zgubę do kasy. Pracuje tam znajomy kasjer i jak tylko mnie zobaczył to się zaśmiał : co Madzia wróciłaś po portfel :) No tak. Podziękowałam. Panowie mnie poinformowali, że jakby dzwoniła policja to żebym im powiedział, że już odebrałam zgubę... Od razu zgłaszają takie rzeczy. Nawet nie wiedziałam... I wszystko wszystkim przecież takie sytuacje są na porządku dziennym. Tylko przeraża mnie to, że ja nie pamiętam tego, że ten portfel mi wypadł... Nie pamiętam błahostek, sytuacji, gdzie położyłam klucze... Czy to jest już początek jakiejś choroby? Czy po prostu jestem zmęczona? A może jestem roztrzepana...? Nie mam pojecia co się dzieje... Marzę o tym, żeby posiedzieć, poczytać, posłuchać muzyki... Żeby się wyciszyć... Żeby ten bieg do nikąd się skończył... Krzyś od trzech dni prosi mnie żebyśmy zagrali w grę planszową... A ja cały czas mam coś do zrobienia... Obiad, pranie, mycie podłogi, okien... I zaraz trzeba jechać do pracy... W niedzielę zamiast usiaść po obiedzie to polecieliśmy na jeden spacer... Razem w trójkę. Umęczyliśmy się strasznie... Nie umie człowiek odpoczywać. Nie umie już po prostu usiąść... Szkoda mi czasu, szkoda mi życia.... 


Polecam https://www.youtube.com/watch?v=yaVh6Sjh9f0

Słuchałam wczoraj przy prasowaniu, przed pracą. Teraz słucham przed snem... Myślę, że warto poświęcić tej dziewczynie godzinę... Dlaczego przestałam słuchać całych płyt? Nie wiem. Skupiałam się na jednej piosence, a przecież czasami po przesłuchaniu całej płyry można dopiero zrozumić co autor miał na myśli :)

Magadalena88

piątek, 19 sierpnia 2016

Czas leci.

Czas nam leci. Oj leci. Już prawie koniec wakacji. Za chwilę znowu szkoła. Sezon się kończy. To akurat cieszy. Chociaż te dwa miesiące będę także męczące. Marcin wrócił po dwóch tygodniach. Dwa tygodnie temu :) zadowolona jestem i szczęśliwa że mam go już obok siebie. Nie chce tych pieniędzy tylko męża w domu :) na razie kupka się zbiera. M cały czas ma ręce pełne roboty. Także czasu żeby coś zrobić koło domu na razie brak. Ale powoli szopka też powstanie. Na razie się śmiejemy, że drzewo w lesie, a węgiel w kopalni. No ale jak chce mój mąż zgromadzić opał na zimę to najpierw musi mieć miejsce żeby to poskładać.
Czuć już jesień. Dzień jest coraz krótszy. Poranki zimne. Zawsze najbardziej zauważam zmianę lata w jesień. A jeszcze miesiąc lata. Jednak jesień się wkrada.
Praca. Hm praca nie męczy. Męczy mnie atmosfera jaka tam panuje. Dziewczyny robią sobie na złość. Jakieś dziwne, głupie zachowania. Jakieś głupie docinki. Dziwne to jest tam wszystko. Byle do końca października. Postaram się nie zwariować.
Magadalena88