wtorek, 7 lutego 2017

Dni mijają ...

Mamy za sobą 30-te urodziny mojego męża :) biedak od roku już to przeżywał. Kupiliśmy z Krzysiem prezent. Wszystko w tajemnicy i pełnej konspiracji :) w zeszły czwartek z samego rana wsadziłam dwie świeczki w piernik, obudziłam Krzysia i powiedziałam , że to już :) mina Marcina bezcenna :) ucieszył się bardzo. Ja z Krzysiem też byłam zadowolona :)

Zima odpuściła tylko na chwilę. Trochę śnieg zszedł. Słychać już pierwsze ptaszki. Ale przecież tej zimy jeszcze dwa miesiące zostało. I tak dzisiaj od rana sypie i jest mroźno. Krzyś się ucieszył, że może jeszcze uda mu się zrobić bałwana :) Ferie minęły niewiadomo kiedy. Dziecko me szalało na podwórku. Trochę też na sankach. I planujemy wypad na łyżwy. W końcu otworzyli lodowisko w mieście. Było już na feriach czynne tylko trzeba było mieć swoje łyżwy. Których nie mamy. Ale już działa wypożyczalnia. Jakże mnie to cieszy :) nie miałam łyżew na nogach jakieś 15 lat. Ale podobno to jak z jazdą na rowerze. Podobno się nie zapomina ;) zobaczymy w sobotę jak mi pójdzie :)

Magadalena88