Dziś Dzień Matki. Mamy zostały obdarowane prezentami :) A my jutro idziemy na przedstawienie do przedszkola. Niestety Krzysiek się zaciął... Mówi, że się wstydzi i nie nauczył się wierszyka... Bardzo mi było przykro, ale przecież go nie zmuszę.... I tak najbardziej lubie jak mówi do mnie MAMCIU...
A byliśmy z nim dzisiaj na wizycie u laryngologa... Na badaniu słuch wszyszedł z minimalną poprawą. Dostał leki i za miesiąc znowu do kontroli... I znowu doktor powtórzy badanie. I się okaże czy bedzie trzeba robić zabieg czy nie... Mam nadzieję, że nie... Bo ja nie wytrzymam z nim w szpitalu... Dzisiaj miał robione testy na alergię. Na szczęście nic nie wyszło. Ale płakał chyba dziesięć minut przed rozpoczęciem badania... Później wył w trakcie... No masakra z nim. Dobrze, że M. był z nami, bo ja bym się poddała i poszłabym z tamtąd w cholerę... A M. jest jednak bardziej stanowczy... W końcu się udało... Teraz tylko czekać czy leki dadzą efekt...
Poza tym w czwartek miałam bardzo przyjemną niespodziankę! Moja przyjaciółka Ela przyleciała z Londynu. O przylocie wiedział tylko jej brat. Pełna konspiracja. Dzięki temu jej rodzina także miała bardzo miłą niespodziankę :) A my spędziłyśmy bardzo miłe sobotnie popołudnie. Odwiedziłyśmy dwie inne koleżanki i zrodził się pomysł spontanicznej imprezy. I tak o 22 wylądowaliśmy na dyskotece :) Ja, mój mąż, Ela, Ola i Andrzej. I było fantastycznie. My z M. nie byliśmy na imprezie od jakiś sześciu, a może i siedmiu lat. Wypiliśmy litr wódki i wszyscy wróciliśmy do domu o czwartej nad ranem. Przemilczę jednak to co się działo ze mną i M. w niedzielę... Musimy powtórzyć jednak taką imprezę, ale ja za alkohol dziękuję :-P
Magadalena8