Mam już za sobą, ale od pierwszego maja będę już chodzić regularnie na pełne zmiany. Bo przez dwa dni to było tylko kilka godzin... Po to żebym się zorientowała co i jak. I muszę szczerze przyznać, że komfort psychiczny mnie ogarnął. Ale żeby nie było przed pierwszym dniem miałam straszne nerwy... Ale nie było najgorzej :) W zasadzie to nic mnie nie obchodzi tylko obsługa klienta. W poprzeniej pracy miałam wszystko do zrobienia. Wszystko... Od zamówień, klientów, przedstawicieli handlowych, płatności, wprowadzania towaru do kompa, wystawiania faktur... A tutaj w mojej nowej pracy jest kierowniczka, która odwala kawał roboty. I to jest wszystko do ogarnięcie. Pewnie, że jest. I pewnie za jakiś czas zacznę to ogarniać. Ale na razie cieszę się, że nie muszę. I jeszcze tak ciężko się wtrzeć w taki rytm pracy jak się siedziało przez pięć miesięcy na dupie ;)
Kwiecień żegna nas zimnem. I maj nas tak przywita... Pogoda straszna. Jeden dzień słoneczny. Nie ciepły, ale przynajmniej jest słońce. A na drugi dzień zimno, deszczowo... Brrr...
M. zaczął dzisiaj układać płytki z łazience :))) Nie mogę się już doczekać efektu końcowego :) Następna w kolejce do remontu jest kuchnia. Chcę na górze mieć kuchnię. Ktoś ostatnio nam powiedział, że głupotą jest mieć dwie kuchnie w domu. A ja chcę! Bo mam dość biegania po schodach. Poza tym mamy już pomysł na kuchnię, która jest na dole. A ją trzeba rozwalić całą. Więc gdzieś gotować przez miesiąc trzeba :) Dlatego najpierw kuchnię na górze musimy zrobić. Ale do tego wszystkiego potrzeba nam worka pieniędzy... A ja zapomniałam puścić totka dzisiaj....
Magadalena88
Mama Krzysia