piątek, 23 kwietnia 2021

Marzec

Oprócz covida końcem miesiąca to marzec był spokojny. Jednak przesilenie też dało popalić. I w ogóle brak słońce, śnieg. Gdzie jest wiosna w tym roku? W ogóle wydaje mi się, że przyjdzie od razu lato. Nadal jest zimno, nadal pada. Ja już nie mam kurtki w której mogłabym chodzić ;) a jak wstajesz rano 14 kwietnia i widzisz 10 cm śniegu za oknem to się zastanawiasz co jest grane. Świat stanął na głowie. Dlatego wydaje mi się, że wiosny nie będzie. Przyjdzie od razu upalny maj. Ale miało być o marcu. 

Mój brat przyjechał dwa tyg przed świętami. Specjalnie żeby spędzić z nami trochę czasu. Oczywiście miał pracować aż do świąt. A mój M właśnie w niedzielę zaczął się źle czuć. Bolała go głowa. W poniedziałek pojawiła się wysypka. I już podejrzewaliśmy półpaśćca. Miał jakieś 2 lata temu. We wtorek zadzwonił do rodzinnej dostał skierowanie do dermatologa. Oczywiście do przychodni, która jest najbliżej nas nie można było się dodzwonić. Na szczęście odebrała pani, która diagnozowała M tamtym razem. Pojechaliśmy. Dostał leki przeciwwirusowe. Doktorka była jednak zaskoczona, że to jest drugi raz jak choruje na półpaśca. Dlatego mu powiedziała, że po skończonym leczeniu musi zrobić badania, bo wyraźnie jest osłabiony. Dlatego ten wirus znowu się uaktywnił. I w tym samym czasie maja mama zaczęła się źle czuć. Było jej zimno, bolało ją gardło. Wzięła leki i jej przeszło. M wylądował w łóżku. A w czwartek zaczęłam ja się źle czuć i mój brat. Obydwoje gardło. Krzysiu też coś narzekał. I zaczęła się covidowa sraczka, co robić, gdzie dzwonić, gdzie jechać, a może to jednak nie to. Przypomniałam sobie, że tego dnia popołudniu przyjmuje nasza rodzinna pani doktor do której mama chciała jechać na drugi dzień. Zaczęłliśmy trochę wpadać w panikę. Bo ja w ciąży, M już leżał chory, brata coś brało, mama po 60tce. Pani doktor wystawiła nam skierowanie na testy. Dla wszystkich domowników. Jednak brat musiał się skontaktować ze swoim lekarzem. A on zapisany do jakiejś przychodni w Krakowie. A tam mógł mieć teleporadę dopiero na drugi dzień rano. Zaczął czytać informacje na rządowej stronie internetowej, zadzwonił na infolinię. I informacje były sprzeczne. Na stronie, na infolinii podali, że każdy lekarz POZ ma obowiązek wystawić skierowanie na test. Ale w praktyce nie chcą tego robić. W każdym razie rano w piątek udało się też uzyskać skierowanie dla brata. Ale co nerwów przy tym zjadł to tylko on wie. I w piątek o 9 byliśmy  już wszyscy po wymazach. Najdziwniejsze było to, że nie mieliśmy typowych objawów covidowych. Każdemu coś dolegało, ale co innego. I tak w piątek około 18 były wyniki. Ja, M i brat mieliśmy pozytywne, a mama i Krzyś negatywne. Nie mogliśmy się jednak skontaktować z naszą przychodnią, bo w weekend nie pracują. Brat w sobotę miał teleporadę z jakąś przychodnią prywatnie. A jego zaczęło boleć gardło więc dostał leki. I w sobotę też skontaktował się z moim mężem sanepid. Poinformował o kwarantannie. Ja nie mogłam się skontaktować z moją ginekolog. Dopiero zaczęły się nerwy. A w niedzielę M miał bardzo silne bóle głowy... W ogóle chłopaki mieli stan podgorączkowy, byli słabi, M miał ucisk w klatce piersiowej. Ja zaczęłam kaszleć. O tym wszystkim dowiedziała się nasza rodzinna. Ja mogłam brać syrop na kaszel dla dzieci. Pokonałam wirusa syropem z cebuli, inhalacjami z tymianku i majeranku. Nie miałam gorączki, nikt z nas nie miał. Dopadło nas też mega zmęczenie. Ja rozładowałam zmywarkę i musiałam iść się położyć. Cały tydzień taki był. Ja dodatkowo nie miałam węchu. To było najdziwniejsze, że nie czułam tego tymianku, majeranku. Kiedy przed rokiem zaczęła się pandemia to najbardziej przerażał mnie brak smaku i węchu. Ja nie mogłam sobie tego wyobrazić. Jak to jest nie mieć smaku? Jak to jest nic nie czuć? Ja na szczęście miałam smak. Ale nic nie czułam. Domestos nie śmierdział. Gdybym straciła smak to na pewno coś stało by się w mojej głowie... Izolację mieliśmy do 4 kwietnia. Mama jadła śniadanie wielkanocne u siebie na dole, my na górze... Bo w ogóle po otrzymaniu wyników badań od razu się odizolowaliśmy od mamy. Było nam wygodnie bo mamy dwie łazienki i dwie kuchnie. Staraliśmy się w ogóle ze sobą nie kontaktować. A jeśli zaszła taka potrzeba to tylko w maseczkach. Bo w ogóle mojej mamie wszystko przeszło. Więc nikt z nas nie chciał jej narażać. 

Jak nagle wszystko się zaczęło tak nagle się skończyło. Brat miał przedłużoną kwarantannę o trzy dni. M spędził w domu trzy tygodnie. Ta wszechogarniająca słabości już nam odpuściła. Jak rozmawiam ze znajomymi to przeszliśmy tą chorobę bardzo łagodnie. Nadal uważamy na siebie. Maseczki, dezynfekcja. W ogóle do sklepu chodzę co trzy dni. I to o takich porach żeby było jak najmniej ludzi. Z małym wszystko jest dobrze. Byłam na badaniu połówkowym. A za dwa tygodnie mam wizytę u ginekologa. Czuję ruchy, rosnę w siłę :) spaceruje, robię ćwiczenia od fizjo.  Tylko niech już będzie trochę cieplej...
Magadalena 88

1 komentarz:

  1. s a different thought track. I like your finesse that you put into your work. Please do move forward with more like this.
    I just added your blog to my blog roll, I hope youd take into consideration doing the same.
    Hey, I pm 0.1 filter
    hydrogen water machine amazon
    ionic air purifier reviews consumer reports

    OdpowiedzUsuń