czwartek, 27 marca 2014

W niedzielę odbył się najazd rodzinny... Jak zwykle zresztą... Najpierw Ania z Konradkiem, później najstarsza siostra z rodziną, a na koniec siostra z bliźniakami, czyli Antosiowie jak Krzyś ich nazwał. Śmiechu było wiele, hałasu również. I tak moje siostry sobie siedzą i rozmawiają... A ja z boku słucham jakie to postępy poczyniły w związku z ćwiczeniami Ewy Chodakowskiej... I ja japę otworzyłam bardzo szeroko. I oczy też... I brzuch wciągnęłam jak tylko się dało... Ale to wciągnięcie za wiele nie pomogło. Bo brzuch jak wystawał, tak wystaje... I ja we wtorek jak wróciłam z cmentarzyska to na kompa i w księdze wiedzy wszelakiej znalazłam sobie panią Ewę. Bo moje starsze siostry mogą to ja też! I tak sobie ćwiczę od trzech dni... Najpierw na pałę włączyłam skalpel i po 15 minutach, wypluwając płuca spasowałam... Poczytałam trochę o Ewce i po godzinie nie mogłam zejść po schodach tak mi się mięśnie ruszyły. Ale znalazłam ćwiczenia dla początkujących i staram się ćwiczyć. Wczoraj i dziś po 20 minut. Na forach dziewczyny piszą, że wystarczy po 30 minut dziennie i widać efekty po miesiącu. U mnie na razie efekt jest taki, że nie mogę się schylić, nie mogę usiąść, wyjść po schodach i uaktywniły mi się mięśnie w miejscach gdzie nie pomyślałbym, że są.... Ale siostry dopingują mnie i powtarzają, że na początku tak będzie... Rano nie mogłam się ruszyć, jutro pewnie będzie to samo... Tylko dlaczego tak późno zaczęłam? Nie wiem.... Na razie nie mam pomysłu jak zmienić swoje życie to chociaż postaram się odchudzić... 


A dziadziu? Minęło 3 lata... Myślałam we wtorek o nim, o tacie, o pani Irence... Tato mi się śnił. Jak zwykle w takiej zwykłej, codziennej sytuacji... I Mama Oli też mi się śniła...  Myślę o niej, bo jutro mija 3 m-ce jak nie żyje... A śniła mi się w trumnie... Ale nie w tej zimnej kaplicy. Tylko leżała chyba w domu, było tam tak rodzinnie. Przyjemnie mimo, że to pogrzeb.... A dziadziu? Nie śnił mi się chyba ani razu w ciągu trzech lat... Trzy lata.... Niesamowicie czas szybko płynie... Byłam sobie u nich, na cmentarzu, popłakałam, pogłaskałam zdjęcia.... Jak wariat... I tak nie wiele mi to dało... Krzyś się ładnie przywitał.... Nie pamięta pradziadka... A dziadziu brał go na kolana, odsłaniał firankę i pokazywał mu auta na drodze... Ehh...

3majcie kciuki za moją wytrwałość w tych ćwiczeniach...
Magadalena8
Mama Krzysia

1 komentarz:

  1. O wa... Wy kobiety i ciągłe odchudzanie. Ale lepsze ćwiczenia niż nie jedzenie.

    Dziadek mi się śnił parę razy... Na szczęście nigdy w trumnie, zbieramy na ogół grzyby w lesie. Bo ciągle jeździliśmy po lasach :)

    OdpowiedzUsuń