piątek, 28 marca 2014

Ciąg dalszy rozsypującego się świata...



Mojego świata… 
Pech mnie nie opuszcza…
Rozwaliłam dzisiaj lampę w aucie… Cofnęłam prosto w drzewo… Tylko mnie mogło się to przytrafić… I szlag trafił mój dobry nastrój… Nie chcę opisywać tego zdarzenia…  Ile jeszcze stłukę lamp zanim nauczę się jeździć?! Czuję się bezsilna… Wysiadłam z auta roztrzęsiona… Mój szef to widział… Śmiał się ze mnie… No bo to takie zabawne… Dałam mu kluczyki i dosłownie kazałam zajechać na miejsce… Zadzwoniłam do M., opowiedziałam mu co się stało i stwierdziłam, że ja się po prostu do tego nie nadaję… Wszystko mi się komplikuje, nie układa się tak jak powinno… Czuję się tak jakbym przeżyła swoje życie… M. mówi, że nic się nie stało… Ale widziałam w jego oczach wściekłość… I bezsilność… 
Tak jak u mnie… 
Magadalena

2 komentarze:

  1. A tylko co miałam Ci życzyć wytrwałości w ćwiczeniach...Kochana widzę że ten tydzień nie należał do udanych tak samo dla mnie jak i dla Ciebie...Głowa do góry, to tylko lampa..Pomału się nauczysz, tym bardziej że pamiętam jak pisałaś jak jeździsz :)) Jak widać każdego dopada 'dół" bo każdy ma jakieś problemy...Chyba najważniejsze to się nie poddawać...Obejrzyj się za siebie, wspomnij ile przeżyłaś i ile wycierpiałaś..Gorzej być nie może..Teraz może być tylko lepiej , po prostu musi ! Pozdrawiam Cię serdecznie, dziękuję za wsparcie :)
    pani X

    OdpowiedzUsuń
  2. Nigdy nie wściekałem się o rzeczy materialne. Szkoda zdrowia. Mleko się rozlało. Sam nie umiem jeździć samochodem i nigdy się nie nauczę. Dobrze że mieszkam w takim miejscu, że nie uniemożliwia mi to funkcjonowania i chodzenia do pracy.
    Jutro będzie lepiej poza tym. Założysz się ? :)

    OdpowiedzUsuń