piątek, 19 grudnia 2014

Choroby...

Przypałętało się i do nas... M. leży chory z antybiotykiem. Krzysiek nie poszedł już w środę do przedszkola, bo wieczorem wymiotował i do tego kaszel go męczył w nocy... Ja w środę po południu także dostałam gorączki i wymiotowałam wieczorem, a wczoraj rozłożyło M. I dzisiaj udaliśmy się do pani doktor (innej niż zwykle, bo nasza jest na urlopie). M dostał antybiotyk i zakaz wychodzenia z domu. A Krzych czysty jak łza. Nic nie usłyszała, gardło czyste. Tylko, że nadal sucho kaszle. Ale to się w nocy nasila... Czekam aż zaśpi i postawię mu malutkie wiaderko z  wodą i solą. Ręcznik już na grzejniku jest. W zasadzie to aż tak bardzo się w piecu nie pali, bo temperatura nie spada poniżej zera... Dzień był ładny, po 13 dopiero zaczął wiać wiatr, a po 16 to już prawie głowę urywało. Ale wzięłam Krzysia na podwórko. Pomógł mi nawieźć drzewa do kotłowni. Ja byłam dużą ciężarówką, a on małą :) A o 17 wybraliśmy się do biblioteki. I tam z przykrością stwierdziłam, że przeczytałam już prawie wszystkie książki Kinga. Biblioteka w mojej miejscowości nie ma dużo zbiorów... I na całą skromną biblio książek Kinga jest 5. Wzięłam do domu dwie ostatnie... Teraz czytam Carrie. Obiecałam sobie kiedyś (nie wiedzieć dlaczego), że nigdy nie przeczytam tej książki po tym jak obejrzałam film. Chyba był straszny. Albo tak niedobry, że nie pamiętam go prawie w ogóle... W każdym razie książka jest w porządku. Jak na początek kariery mistrza to ok. A swoją drogą dlaczego film zawsze wychodzi gorszy niż książka? Po pooglądaniu ekranizacji trylogii Tolkiena mało nie umarlam z zachwytu. W jedno popołudnie (a raczej dzień) pooglądałam z moim rodzeństwem i szwagrem wszystkie części. Płakałam i śmiałam się na przemian. Spędziliśmy przed tv ponad 9 h. To była głupota, ale to już inna historia... Ale jak przeczytałam wszystkie części (raczej nie ogarnęłabym trzech grubych książek w 10h, ale w trzy, cztery dni już tak :) ) to uderzyła mnie różnica między książką a filmem. Ok zrozumiałe, nie da się wszystkiego nagrać. Ale dlaczego autorzy filmów tak często sięgają po to aby sfilmować książki, a żaden pisarz nie porwał się na zrobienie książki na podstawie filmu? Nasunęła mi się odpowiedz :) Reżyserzy chyba boją się, że książka będzie lepsza od filmu :) I dlatego się na to nie godzą. A się rozpisałam :) Zaopatrzenie na święta już mam :) Krzyś także przyniósł do domu 6 bajek. Jedna już przeczytana została przed snem :)

Spokojnego weekendu :*
Magadalena8
Mama Krzysia

1 komentarz: