niedziela, 3 kwietnia 2016

No i tak...

Hmmm.... Pisać czy nie? Przez ostatnie dni zastanawiałam się dlaczego ja właściwie to robię, dlaczego zaczęłam kiedykolwiek pisać.... A zaczęłam dawno, dawno temu... Pierwszy pamiętnik założyłam w szóstej klasie podstawówki... Ostatnio przy porządkach trafiłam na mój ostatni pamiętnik, który porzuciłam dla świata wirtualnego... Zalała mnie fala wspomnień jak zaczęłam czytać.... Wzruszenie odebrało mowę... Wspomnienia... Chyba właśnie dlatego zaczęłam pisać. Aby ulotne chwile zostały... Aby były utrwalone... Dobija mnie upływający czas. Mimo moich 27 lat i przeżytych chwil dobrych i tych złych nie mogę się pogodzić z tym, że czas biegnie... Biegnie szybciutko... Nie lubię rozpamiętywać tego co było, ale lubię wracać do wspomnień, do słów, melodii, zdjęć... Typowa kobieta- składam się z samych paradoksów ;) I tak od piątku myślę, że muszę napisać. No muszę! Wszystko co dotyczy Krzyśka tutaj lądowało zawsze :) I pewnie nadal będzie. Mój syn ma za sobą pierwszą wizytę u kolegi :) Wiem, że dla niektórych to przecież nic takiego... Dzieci się odwiedzają. Sama od małego ciągałam go do moich dzietnych i bezdzietnych koleżanek aby się ludzi nie bał. Jednak ze spokojną naturą dziecka nie wygrałam... Bo Krzyś był zawsze spokojny, trochę wyobcowany, zamknięty w sobie. Ale jakże spragniony towarzystwa innych dzieci... Nie nawiązywał tak szybko kontaktów jak inne dzieci. Cieszy mnie wizyta u Kuby, bo oni bardzo się lubią. Chodzą do jednej klasy, wracają ze szkoły razem, bo mieszkamy niedaleko siebie. Bałam się strasznie, że ciężko mu będzie w nowej klasie, z nowymi dziećmi. Dzisiaj śmiało mogę napisać, że mój sześciolatek dorasta, zmienia się i świetnie sobie radzi :) Trochę dołujące jest to, że nie potrzebuje już mamuni tak jak kiedyś... A wracając do Kuby to oni z Krzysiem są podobni do siebie, bo obydwaj spokojni, grzeczni, poukładani. Jakże się zdziwiłam jak razem dają czadu :) Kiedy przyszłam po niego wieczorem żeby go zabrać do domu to pokój Kuby przypominał pobojowisko :) I jeszcze godzinę siedziałam i czekałam na niego, bo oni byli przecież w trakcie świetnej zabawy. Siedziałam w salonie z mamą Kuby, a z pokoju dochodziły radosne krzyki naszych dzieci, które bawiły się w najlepsze :)) Może osobno to oni są nieśmiali, ale razem bawią i dogadują się świetnie :) I niech się kolegują. Niech rozrabiają. Póki żadnemu nie dzieje się krzywda nie ma w tym nic złego. A mnie nic bardziej nie cieszy jak to, że Krzyś wracał do domu zadowolony, zmęczony, pełny wrażeń i pytający czy jutro tez może iść :)))


Magadalena8



7 komentarzy:

  1. pisz dalej;) jaskoś tak jakbyś przestała pisać trochę by mi ciebie brakowało.......jak zobaczyłam ostatnią notkę gdzie napisałaś że nie będziesz już pisać poczułam żal...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz Ognista juz się znamy kawał czasu... I wszystko dzięki blogom ;)

      Usuń
  2. Halooo ze mna tez :) wszystko dzieki blogom. Ja swojego czcze , puelegnije i regularnie zasmiecam :) wlasnie dla wspomnień Madzia.. wlasnie dla wspomnień. Wizyta u kolegi to nic takiego ??? No Kochana :)) wiem coś o "rozstaniach" byłam jedyną placzaca matka w zerowce!! C'ya!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj ja też płakałam ;) ty masz trzech bohaterów a ja tylko jednego. Więc tak ciężko jak mój mały dorasta ;p

      Usuń
  3. Halooo ze mna tez :) wszystko dzieki blogom. Ja swojego czcze , puelegnije i regularnie zasmiecam :) wlasnie dla wspomnień Madzia.. wlasnie dla wspomnień. Wizyta u kolegi to nic takiego ??? No Kochana :)) wiem coś o "rozstaniach" byłam jedyną placzaca matka w zerowce!! C'ya!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Old habits die hard...

    I dobrze :)

    OdpowiedzUsuń