piątek, 8 kwietnia 2016

Wizyta u dentysty...

Kiedy rejestrowałam Krzysia przed dwoma tygodniami do pani doktor zależało mi aby nam powiedziała kiedy jedynki zaczną się ruszać. Wizyta była dzisiaj, a zęby zaczęły się ruszać w poniedziałek :) Kolejny dowód, że mój syn dorasta. Chociaż dzisiaj pokazał, że nadal jest maluteńkim dzidziusiem. Jak tylko przekroczył próg gabinetu to zaczął płakać... Cały tydzień mu tłumaczyłam jak wizyta będzie wyglądać... Chciałam tylko sprawdzić mu zęby, bo widać już ciemne ubytki. W końcu się uspokoił i usiadł. Pani doktor mówiła co będzie robić i było ok. Poprosiła mnie obok i wytłumaczyła co to są te ciemne plamki. I jak wypowiedziała magiczne słowo pędzelek i żel Krzysiek w płacz i dyla z fotela... I do kąta. Nie dał się dotknąć. Byłam w takim szoku, że szczekę trzeba było z podłogi zbierać. Niespodziewałam się, że ucieknie z fotela. On sobie płakał w kącie, pielęgniarka z nim rozmawiała, a ja rozmawiałam z doktorką. Nie było żadnego zmuszania czy przytrzymywania dziecka jak to miało miejsce przed laty ze mną. Ja też uciekłam z fotela w jego wieku... Wcześniej ugryzłam doktorkę w rękę... To wiem z opowieści mojej mamy, bo mój mózg wyparł tamto wydarzenie. Długo jednak pamiętałam rwanie trzonowego zęba, zanim wyparłam to wspomnienie. Dopiero teraz po 20 latach idę bez strachu do dentysty. Mogą robić co chcą... Chiałam uniknąć traumatycznych wspomnień związanych z dentystą u Krzysia. Doktorka powiedziała, że za zadko jesteśmy u dentysty. Trzeba chodzić z nim częściej. Nawet jak ja mam wizytę to go brać, niech siedzi. Tylko, że ja też jestem gościem u dentysty. Mogą robić co chcą z moimi zębami, ale idę dopiero wtedy kiedy już nie mogę wytrzymać... Czyli tak do końca sobie nie poradziłam z tamtymi wydarzeniami... W domu wytłumaczyłam Krzysiowi wszystko jeszcze raz. I doszliśmy do porozumienia. W poniedziałek zadzwonię i zarejestruję mnie i jego. Wszystko to mu powiedziałam co doktorka. A jak będzie się okaże... 

W domu mamy remont... Eh... M. robi łazienkę. Witaj wszędobylski kurzu i prochu... Nie wiemy ile to potrwa i ile jeszcze wyjdzie rzeczy przy okazji, ale nie mogę się doczekać efektu końcowego :)

Magadalena88



1 komentarz:

  1. Chyba najlepiej właśnie pokazać Twojemu synowi w praktyce jak wygląda wizyta u dentysty i różne związane z tym sytuacje. Mam nadzieję, że wszystko się poukłada i będzie ok.

    U mnie to nadal jest ten problem z dentystą, że nawet jak mam znieczulone już przy zębach spinam się strasznie oczekując irracjonalnie bólu.

    30 km to nie takie hop siup. Na pewno okazja się nadarzy kiedyś, pewnie w rzeczywistości jego obrazy robią jeszcze większe wrażenie niż w Sieci.

    Najważniejsze chyba przy remontach jest, by się nie zamęczyć, bo wtedy to wszystko siada.

    Teraz to już pikuś raczej mimo burzenia ścian na parterze.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń