wtorek, 27 grudnia 2016

I po...

Przed świętami trzeba sprzątać i po świętach także... Zleciało szybciutko. Jak co roku. Jedzenie zostało. Brat wałuwkę zabrał do Krakowa. I nadal zostało :) Alicja z dziećmi i mężem nocowała u nas. Muszę to kiedyś nagrać. Dla tych wszystkich bez rodzeństwa i ich rodzin :) Zabawa, bicie, śmiech i łzy. Siku, kupa, gorączka, wymioty, rozlane picie, zjedzone mnóstwo słodyczy. Wszystko! W pierwszy dzień świąt zrobiłam tysiąc herbat :) Tysiąc razy donosiłam sałatkę i pieczywo na stół. Ciociu, a możemy iść na górę? Nie, bo Adam tam śpi. Najmniejszy zajął całe piętro :) Cały wieczór w śmiechu, dyskusje o niekończących się historiach :) Rozegano milion partii w szachy :) Kolędnicy :) Przeszli samych siebie :) W ciągu dwóch godzin odwedziło nas chyba siedem grup. Jedni śpiewali w domu, a drudzy czekali pod drzwiami :) Jedne grupy były w przebraniach z całymi przedstawieniami, drugie tylko z kolędą. Nasze dzieci patrzyły z otwartymi oczami, nie mogły się nadziwić. Krzyś zachwycony, zmęczony, szczęśliwy. Moja kuzynka i kuzyn siedzieli z nami do 23. To już nie małe dzieci... Kurcze, gdzie ten czas tak goni... Wszystkich udało się odwiedzić, Jedna babcia, druga, trzecia... Krzyś poszedł za połaźnika. Powiedział wierszyk. wszyscy zadowoleni. I niech to szczęście będzie u wszystkich! 


Dzisiaj na 14 jadę do pracy. Pojutrze mam spotkanie klasowe. Od ośmiu lat niewiedziałam się z niektórymi ludźmi :) Nie mogę się doczekać... Nie mogę się doczekać końca roku... Zawsze po świętach mam już dość... Ten rok nie należał do najlepszych, ale nie zawsze musi być dobrze... Gdyby tak było to by mnie zepsuło... Życie musi nas kopnąć w dupę, bo wtedy wiemy kim jesteśmy.... M. chce coś postanawiać na nowy rok. Kuchnia, dach, więcej chodzić po Bieszczadach, może odwiedzimy Tatry... Małe i wielkie rzyczy... Wiem, że nie pojadę na koncert Coldplay do Warszawy i przykro mi z tego powodu... Rzeczy ważne i ważniejsze... Raczej nie pojedziemy na dłuższe wakacje... Coś za coś... Ale to wcale nie znaczy, że nadchodzacy rok ma być zły, bo nie pojade na koncert... Nie tym razem, nie w przyszłym roku. Może za dwa lata :) Wypatruję wiosny, już teraz. W całej Polsce nie ma śniegu. U mnie pada. Pada najcudowniej jak może tylko padać śnieg. Duże płatki śniegu! Dni już są coraz dłuższe :) hehe Nowy rok, to musi być cudowny czas .... I muszę sobie o tym przypominać... Inaczej nic z tego nie bedzie... 


Magadalena88
Mama Krzysia

6 komentarzy:

  1. Ano tak. Mój biedny Małas nie ma w ogóle prawie rówieśników w rodzinie. Jedna tylko kuzynka, z rodzicami której mamy słaby kontakt. Czas upłynął niewiadomo kiedy i już nie będzie miał brata ani siostry przynajmniej mniej więcej równego wiekiem.

    A ja teraz byczę się w domu, choć teoretycznie pracuję :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajna taka zdalna praca :) ja musiałam wrócić z pracy w śniegach. Droga która zajmuje mi 12 minut dzisiaj pokonałam w 27. I pada nadal :)
    Jeżeli mój syn albo Twój będzie miał rodzeństwo to będziemy posiadać dwoje jedynaków ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaki radosny, choć zabiegany czas :) A z jedzeniem to chyba tak zawsze - najpierw nie wolno tykać, bo to na święta, a potem zostaje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. He he właśnie tak. Nie wolno a potem zostaje :)

      Usuń
  4. Widzę, że dużo sytuacji u Was różnych. W sumie nie dziwię się, koniec roku to zawsze masa różnych sytuacji przecież. :)

    :) Dzięki wielkie. Dla Ciebie i Rodziny też dużo zdrowia, uśmiechu, a wtedy wszystko się jakoś miejmy nadzieję poukłada.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdrowie, uśmiech to najważniejsze. Dziękuję!

      Usuń