sobota, 22 kwietnia 2017

Wzystko na raz....


Od czego by tu zacząć? 
Krzyś znowu ma zapalenie ucha... Tzn lekarz stwierdził, że się dopiero zaczyna.... Dostał antybiotyk. Od czwartku siedzi w domu. A ja znowu mam urlop... Byłam tylko w wielką sobotę w pracy. Szef stwierdził, że mam najwięcej dni do wykorzystania to mogę odpoczywać... I odpoczywam. Zeszły tydzień był szalony, bo święta... Ten wcale nie jest spokojniejszy... Mój M stłukł sobie nogę. A że twierdził, że nic się nie dzieje to do chirurga nie poszedł. Ale skończyło się jednak interwencją chirurga, bo jak nasza pani doktor zobaczyła nogę to od razu wypisała skierowanie na oddział do szpitala... Jak nigdy... No i nacięli meżowi tego krwiaka, który powstał po stłuczeniu, a się nie wchłaniał... I chodził tydzień z sączkiem. Wczoraj byliśmy też u chirurga. Lekarz stwierdził, że tak to będzie wyglądało, że się goi. Nogi nie straci :) Ale żeby tych problemów zdrowotnych nie było mało to dwa razy wylądowaliśmy na SORze... Mój mąż się odwodnił... I to dwa razy w ciągu kilku dni... Przestarszył mnie niesamowicie. Robiło mu się słabo, widział mroczki przed oczami, nie mógł zebrać myśli, ciężko mu się oddychało. Zrobili mu badania. Chłop zdrów jak ryba :) Badania w normie. I tak pilnuję, żeby wypijał dwa litry dziennie. Płynów oczywiście. Kawa poszła w odstawkę. Pierwszy dzień bolała go głowa, ale widać na jego przykładzie, że bez papierosów da się żyć to bez kawy też się da :) A w ogóle to  dostał pracę! I wylądował na chorobowym... Koniec z budowami, z kurzem, brudem i nerwami zwiazanymi ze współpracą z ojcem... Nareszcie! Ojciec zalazł M. za skórę. Nawet mi nie powiedział o co poszło, ale z nastaniem nowego roku M. powiedział dość. Mają jeszcze jedno zlecenie, które obiecali jeszcze zeszłej wiosny i to zrobią razem. Ale popołudniam, bo M pracuje od 8 do 16. Idealnie :) Jest magazynierem w firmie, która robi meble dla dzieci. Przepiękne zresztą :) Ja cała w skowronkach. Cieszę się bardzo, bo w końcu coś zmienił :)


Pogoda nas nie rozpieszcza... Szaro, buro i ponuro... Zimno, wietrznie i leje deszcz... Gdzieś ta wiosna zabłądziła... 

Magadalena88


10 komentarzy:

  1. zdrówka życzę i współczuję przejść

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :* każde takie doświadczenie powoduje, że jednak jesteśmy silniejsi :*

      Usuń
  2. O kurka wydarzenia niezbyt miłe. Oby od tej pory mniej ich było.

    :) Ale nie pamiętam, aby pogoda w kwietniu (nawet w nim) zmieniała się tak szybko.

    No ba. Książki są ważną rzeczą dla człowieka i tyle według mnie. :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. :) Dzięki za komentarz.

    Fakt wszystko się zmieniło u mnie o 180 stopni ostatnio.

    Także mam nadzieję, że u Ciebie, a może bardziej u Was też będzie zdrowie, uśmiech i wszystko co najlepsze miesiąc w miesiąc.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję za wizytę u mnie.
    Twój zapis codzienności bardzo ciekawy. Super, że z nogą męża wszystko dobrze,mogło się skończyć źle?
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wszystkim życzę zdrowia, myślę,że Krzyś już też coraz lepiej. A Ty Matka Polka zawsze na służbie! Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. :) Coś w tym porównaniu jest. Ale w końcu należy mieć jakiegoś małego hopla, czy to na punkcie zwierzaków jakiejś odmian/rasy czy na punkcie aut danej marki.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Pewnie tak jest, w końcu w mieście są budynki, różne inne elementy architektoniczne. Wiatr czy zimno słabiej nas dotyka.

    Fakt. Wiosna jak na razie słabiutka jest, jak dawno nie była.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. jeszcze tydzień temu była zima od kilku dni lato mamy już zdarzyłam się na raka opalić

    OdpowiedzUsuń