wtorek, 11 kwietnia 2017

Pokój nad kotłownią...

Każdy kto ma dom jednorodzinny, wolnostojący musi mieć taki właśnie pokój. Taki grajdołek. Albo często nazywany przeze mnie magazynem rozmaitości. U mnie jest właśnie taki pokój nad kotłownią. Kiedyś w tym pokoju będzie moja kuchnia. Kiedyś... Ale na razie sprzątanie odbywa się kilka razy do roku. I za każdym razem jestem zaskoczona ilością śmieci jakie z niego wynoszę... Kiedy kilka miesięcy temu tam sprzątałam znalazłam karteczkę zapisaną przez mojego tatę. Był to liścik napisany do mojego brata. Zrobiłam zdjęcie i wysłałam do brata. Ah ta technika. Zostawiłam tą Kartkę na półce, że schowam później, jutro, kiedyś. Jakiś czas później mój mąż rozkładał w tym pokoju właśnie te półki. To jakieś stare szafy były. Ile w takim małym pokoju może się zmieścić rzeczy... I kartkę szlag trafił... Kurczę, a była w jakiś sposób ważna dla mnie. Nie ma w tym winy M bo przecież dla niego to była tylko mała karteczka. Nie zwrócił nawet na to uwagi. Kiedy trafiłam na tą Kartkę to znalazłam jeszcze zdjęcia mojego taty. Robione były do paszportu. I odłożyłam je razem z tą kartką. I jak dzisiaj pozbierałam jakieś papiery to wrzuciłam to do pieca. Na wierzchu były zdjęcia. Nie zauważyłam. Trochę się przypaliły, ale je uratowałam.
Staram się nie zbierać. Ale mam mnóstwo takich rzeczy. Muszelki z nad morza, które przywiozłam w 2003 roku, stare pamiętniki, które pisałam jako młoda dziewczyna, mnóstwo zdjęć, pocztówki które przywoziły mi moje koleżanki ze szkolnych wycieczek na których nie mogłam być...  Nawet miałam bilety miesięczne z ostatniej klasy technikum. Zbieram także małe drobne rzeczy na pamiątkę dla Krzysia. Nie wiem po co, bo wiem już teraz, że nie będzie tak sentymentalny jak ja... No bo po co mu mleczne zęby, czy pierwszy smoczek, kosmyk włosów? Zbieram. Nie potrafię wyrzucić, rozstać się. Na ścianie w salonie powstaje galeria. Nasze zdjęcia. Moje dzieciństwo. Moje rodzeństwo. Czarno białe zdjęcie rodziców. Ja z M z jego studniówki. Kolekcjonuje... Może jeszcze uda mi się odnaleźć tą karteczkę :)

A w niedzielę byliśmy na wycieczce. Zabraliśmy Martynę, moją siostrzenicę. Krzysiowi się nie nudziło. Pojechaliśmy na Dużą Pętle Bieszczadzką. Pogoda była cudowna. Moje ukochane góry jeszcze ośnieżone. Jeszcze szaro. Jeszcze nie ma zieleni. Ale i tak jest cudownie :)

Magadalena88

7 komentarzy:

  1. Ja też zbieram takie rupiecie jak mój mąż mówi, ale gdy biorę do rak moją pierwszą laurkę co zrobiłam mamie az się łezka w oku kręci, że taka zdolna byłam :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha ha ha :) ja długi czas miałam swoje rysunki z zerówki ;)

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  2. Też mam nieco starych zdjęć, jakieś tam rzeczy z mojego chrztu, list od chyba rodziny Staruszka do Rodzicielki jak w szpitalu była przed porodem itp. itd.

    O wycieczka całkiem ciekawa. I widzę chyba ten zapowiedziany w notce wcześniej nowy kolor włosów?

    Też często słucham radia, zwłaszcza jak zasypiam. Ustawiam sobie automatyczne wyłączanie i nie zajmuje się już nim. :)

    Fakt choroby takie jak Alzheimer czy Parkinson są okropne dla chorych ale nie tylko. Nadzieja jakaś jest, że kiedyś uda się może znaleźć lekarstwo na nie.

    Łeee...pogoda jest jesienna, a nie wiosenna. A ma być gorzej.

    Hmmm... nie wiem czemu tak się stało z komentarzem.

    A proszę bardzo. :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki wielkie. W ten ostatni dzień Świąt życzę Ci również spokoju, zdrowia, pomyślności dla wszystkich z rodziny, a także wiosny. Ale takiej prawdziwej.

    Ja lubię w niebo patrzeć poza miastem jak jestem. :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Takie pamiątki trzeba pieczołowicie chować. Ja wyrzucam sobie, bo u mnie wszystko sobie leżało w jakimś pudle, a jak nagle wyjąłem coś i chciałem pokazać - przepadło.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzięki, szczerze to całkiem ciekawa sytuacja by była. :)

    Wydaje mi się, że chwilowa sprawa to była, nie ma co według mnie.

    To nieźle, że w sumie pozytywnie miałaś w Święta. U nas to coraz mniej osób do świętowania można powiedzieć, raptem sześć osób w poniedziałek wielkanocny.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń