środa, 18 października 2017

......

Od tygodni zbieram się... Zbieram się na wszystko... Nie mogę się ogarnąć... Z niczym... Chciałam napisać... Codziennie chcę... Mój ukochany październik się zaczął... On trwa... Będzie się kończył... Udało się pojechać w góry... Mamy tak blisko... Jak jadę do pracy to prawie codziennie przy dobrej wioczności widzę moją dobrą znajomą, Połoninę Wetlińską... A tak nam ciężko pokonać te 50km i się tam znaleźć... Ale się udało. Przeszliśmy grzbietem całą górę... Nabraliśmy jeszcze większego szacunku do naszej dobrej znajomej. Pokonaliśmy 14 km. Krzyś dał radę, ja dałam radę. Było cudownie. Mimo wszędobylskiej mgły... To był nasz dzień... Dzień, których mamy tak mało...


W pracy ogarniam. Nie wychodzę o 15, bo mi się nie udaje... Ale dzisiaj przyszedł kryzys... Dzisiaj powiedziałam do szefa, że sobie nie radzę, że mam dość... W ogóle tam się jakieś dziwne rzeczy zaczynają dziać.. Nie chcę wchodzić w szczegóły... Nie o to chodzi... Tylko te dziewczyny stwarzają taką atmosferę... Taką złą.. Bo ja lubię to co robię. Ja to polubiłam. I w końcu czuję, że jestem na właściwym miejscu. Tzn. to nie jest spełnienie moich marzeń. Ja nadal nie wiem co mogłabym w życiu robić. Ale to co robię teraz daje mi poczucie takiej stabilizacji... W końcu wiem co mam robić w tym sklepie. I wydawało mi się aż do dzisiaj, że jest ok. Ale dzisiaj się podłamałam trochę. Coś popieprzyłam przy zamówieniu. I był problem. Ale szef mnie uspokoił... Tylko, że ja miałam ochotę mu powiedzieć, że to koniec... A te moje koleżanki z pracy to wyrabiają jakies takie dziwne rzeczy. A ja nie mam czasu na to takie szarpanie się... Ani ochoty, ani zdrowia...

Dzisiaj okazało się, ze syn mojej siostry ma autyzm... Odkąd skończył 18 miesięcy było widać, że jest coś nie tak... Dzisiaj ma 4 lata. siostra w zeszłym roku podjęła już kroki żeby coś z tym zrobić... Płacze, po prostu nie mogę... Cholera... Trafiła aż do Leżańska do psychologa... Pani jej powiedziała, że on już od roku powinien być pod opieką specjalistów... Że w jakim świecie my żyjemy... Szlag mnie trafia... Konrad jest uroczy, kochany, roześmiany. Mówi od roku. Dzieki pani z przedszkola. Dzięki mojej siostrze, która już od dawna z nim ćwiczy, coś robi... Takie jego postępy tak bardzo mnie cieszą! Jak on mówi to miód na moją duszę... Przepełnia mnie smutek, żal... Ale teraz już wiadomo co robić. Anka dostała wskazówki, wie już gdzie pukać nadal... To jest straszne... Naprawdę... Myślę, że moja siostra nie do końca dopuszczała do siebie myśl o autyzmie... Ja sama tego nie dopuszczałam... Ale najwaźniejsze teraz jest to, aby skupić się na nim. Trzeba mu pomóc. Trzeba zrobić wszystko, żeby on kiedyś prowadził normalne życie. Żeby miał fajną pracę, rodzinę. Żeby żył. Każdy na to zasługuje... Muszę stać murem za moją siostrą... A dzisiaj jest mi ciężko... Źle, smutno...

Od miesiąca wypadłam z rytmu... Nie lubię zmian... Nie moge wejść na właściwy tor z pracą, treningami Krzysia, ledwo zaczęłma ćwiczyć to nie mam teraz jak wygospodarować godziny dla siebie. Do tego nie śpię... Znowu. Kręcę się po łóżku. Rozmyślam. Książkę można napisać. I jak już mi się uda zasnąć to o 5 się budzę...Do tych zawirowań doszedł dzisiaj potworny ból głowy... Czuję ja narasta... To może być jakiś punkt kulminacyjny tego co się dzieje... Albo w końcu dostanę okres... Otacza mnie jakiś chaos... 

Magadalena88

4 komentarze:

  1. @_@ Trochę się widzę dzieje u Ciebie, mam nadzieję, że się wszystko jakoś poukłada w tę czy inną stronę. Ważne, aby w miarę po Twojej myśli to szło.

    Autyzm to poważna sprawa, jednak patrząc po mnie (miałem zdiagnozowaną lekką postać autyzmu) przy odpowiednim podejściu można osiągnąć wiele. Faktem jest, że pewne rzeczy nadal są dla mnie ciężkie do zrobienia, jednak próbuję się nie dawać. To zrozumiałe, że na razie siostra i Ty nie jesteście jakoś w stanie objąć rozumem tego wszystkiego, że to coś przerasta Was. Jednak wydaje mi się, że z biegiem czasu wszystko powinno stawać się choć odrobinę jaśniejsze, może prostsze. Tego życzę jak nic.

    Krewetki to sprawa trudna, nie każdy je lubi, do tego wyglądają tak jak wyglądają. I ja to rozumiem.

    :) To widzę, że zdjęcia w liściach i różnych ukrytych w nich sprawach to pikuś w takim razie.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. U mnie październik też był bardzo zakręcony. I wymagający. Mam nadzieję, że do końca roku wszystko się jakoś wyciszy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam ten sam problem (chociaż czy to można tak nazwać naprawdę) z grupą Queen obecnie. Z drugiej strony jeśli czują wewnętrznie, że Freddie kibicuje im z nieba, a poza tym muzyka kręci ich tak, że chcą do końca życia niemal się nią zajmować, to czemu nie? Sporo jest wspaniałych zespołów, które się już rozpadły z różnych przyczyn. Co do Queen to jak będą nagrywać płyty z myślą o nowym wokaliście to może być nieźle, bo kopiowanie legendy się nie uda, to są progi nieosiągalne dla obecnie żyjących ludzi. :)

    Oj tam. Na tym polega między innymi blogowanie, ktoś pisze o tym co go boli, martwi, a inni próbują znaleźć jakieś lekarstwo na to. Ważne jest to, że wiadomo z czym należy walczyć, wiadomo od razu jakie są dostępne terapie itp. Bez tego byłoby ciężej na pewno.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytam i wiem co przeżywacie... Sama się bałam czy u nas tego nie będzie... Ale siostra da radę! Nie wiadomo co gorsze, coś takiego czy choroba dziecka, taka fizyczna.. z tego da się wyjść, naprawdę się da, tylko trzeba pracować, nie pozwolić mu się zamknąć we własnym świecie. Konrad to piękne imię :) Bardzo Was serdecznie ściskam, przytulam, daj siostrze jak najwięcej wsparcia, chociaż każdej z nas by się wsparcie tak naprawdę przydało...

    OdpowiedzUsuń