czwartek, 25 września 2025
Śmierć
Kolejna śmierć na tym blogu... We wtorek odszedł od nas Marcina dziadziu... Miał 88 lat. To więcej niż moi dziadkowie. Mam tyle przemyśleń. Głowa mi wybucha. 2 tygodnie umierania, patrzenia jak jeden z ważniejszych ludzi dla Twojego męża gaśnie. Od razu pojawiają się pytania, że przecież mogliśmy być tam częściej. Mamy najbliżej. Mnóstwo opowieści z przeszłości, mnóstwo wspomnień. Dziadek był dobrym człowiekiem. Rzadko kiedy się odzywał jak siedzieliśmy przy stole. Raczej słuchał, tak jak mój M. Ale jak już otworzył usta to był przezabawny. Nikt się tak uroczo nie wkurzał i nie przeklinał jak on. Tak można uroczo przeklinać. Oh jakże będzie go brakować. Mój syn ma to szczęście, że będzie pamiętał pradziadka. Był wyjątkowy. A ja nie mam już dość kogo mówić dziadziu... Przykro mi jest bardzo... Dziadek chorował na raka kości. Ostatni czas był ciężki, bolesny. Zmarł w domu, otoczony najbliższymi. Wszyscy zdążyli przy nim być. To pokazuje tylko jak było ważny dla nas wszystkich... Jutro jest pogrzeb. W naszą 20 rocznicę związku. Kolejna wrześniowa data do zapamiętania, do wyrycia w sercu...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz