piątek, 7 lutego 2014

Spokojny dzień...

Mój mąż poszedł do kolegi... Oblać auto, które tamten kupił. Myśmy w sumie też kupili więc mają co świętować. Prosiłam go tylko aby się bardzo nie upił. bo jutro będzie problem. Tym bardziej, że jutro jedzie autem rano... Zawsze go namawiam, żeby trochę wyszedł między ludzi, żeby miał choć jednego kolegę. I się taki znalazł.... Mój M. naprawdę nie ma kolegów. Jest jeden, który mieszka i pracuje w Warszawie, czyli widują się bardzo rzadko... Dlatego nawet się ucieszyłam, że idzie. Będą sobie polewać oglądając samochody na allegro i paląc kosmicznie dużą ilość papierochów. W sumie nic złego nie będą robić. Kupiłam mu książkę na urodziny. "Prosta metoda jak skutecznie rzucić palenie" Allen Carr. Słyszałam o tej książce już w zeszłym roku, ale pomyślałam sobie, że to się nie uda... Ba nadal nie mam pewności, że mój mąż przeczyta i rzuci. Ale przynajmniej obiecał, że przeczyta. I zobaczymy. Sama pobieżnie przejrzałam spis treści i wiem, że sama ją przeczytam. Czas pokaże co z tego wyniknie... 

Po wczorajszym spotkaniu z moją koleżanką zadałam sobie pytanie dlaczego przestałam się spotykać z taką fantastyczną dziewczyną?  Spędziłyśmy 3 godziny i gęby nam się nie zamykały :)) Super było :)

Krzyś już dużo lepiej, ale nie mogę przesłać zdjęć z telefonu na kompa... A chciałam się pochwalić jaka z niego biedronka hihi :)

Jutro wolne... W niedzielę do pracy. Ruchu nie ma. Ludzie nie wychodzą z ośrodków. Pogoda nie sprzyja spacerom. A mnie od trzech tygodni nosi. Brak mi świeżego powietrza, ruchu... Dzisiaj jak szłam na przystanek wieczorem to myślałam, że zachłysnę się powietrzem. Zimno, wiatr wieje, jakaś mżawka leci z nieba, a ja oddycham pełną piersią... No po prostu coś niesamowitego. Cały czas jeździłam autem. Jak Krzyś jest zdrowy to staram się go zabierać na spacer co drugi dzień jak mam wolne. Prawie zawsze się uda, jak nie choruje. Łażę z nim gdzie się da, bo ja sama tego potrzebuję. Rozglądam się za kijkami, bo jak mam łazić to niech to przyniesie jakiś efekt. Moja ciocia jest po sześćdziesiątce i chodzi z kijkami. I świetnie się czuje, cholesterol jej spadł, schudła. I ja też tak chcę! Przecież mogę wszystko!

Powoli zaczynam wyczuwać wiosnę... Widoki w drodze do pracy są cudne... Nawet te szarości mnie urzekają... Przetrwać tylko luty i zaraz będzie wiosna :)

Spokojnego weekendu :*
Magadalena8
Mama Krzysia

4 komentarze:

  1. Hmm. Aż oczom nie wierzę. Żona namawiająca męża na balety z kumplem :). Moja jest wyrozumiała i mnie puszcza, też prosząc, żebym za bardzo się nie upił. Różnie to bywa, nie mam frajdy w starzaniu się, ale są takie dni, kiedy tolerancja na alkohol jest jakaś inna i faktycznie raz na rok się upiję. W zeszłym roku, jakoś tak się złożyło, że co tydzień była okazja i nastąpiła jakaś dziwna kumulacja. Obiecałem wtedy że przez kolejne pół roku, nie tknę nawet piwa. Wycyrklowałem akurat do lata, bo jak jest gorąco, to nic tak nie poprawia samopoczucia jak zimne piwko z kumplem. Słowa dotrzymałem, wśród ogólnego zdziwienia :). Jak powiedziałem, upijam się niezwykle rzadko, ale te trzy piwka w ciągu tygodnia zawsze musiały być :)
    U nas chlapa i nie biorę Małasa na taką zgniłą pogodę. Zdrowi byliśmy całą zimę. :) Mam nadzieję że na wiosnę nikt się nie pochoruje.
    Pozdrawiam, :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe :) Staram się być wyrozumiała. Tym bardziej, że mój mąż lubi piwo. Ale bądźmy szczerzy każdy raz na jakiś czas musi się odmóżdżyć i wyjść do ludzi. Nie mówię żeby się upijać do nieprzytomności tylko tak po ludzku pobyć z kim innym niż żona, dziecko, teściowa... Ja częściej wychodzę, spotykam się z koleżankami. Niech mój ślubny też wyjdzie trochę do ludzi :)

      Życzę zdrowia dla Małasa na resztę zimy :)

      Usuń
  2. oceana22.blog.interia.pl9 lutego 2014 10:49

    Madziu nawet nie wiesz jak ja tesknie za widokami z pl.U nas dosc cieplo ,ale wietrznie.pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  3. Taka żona to skarb. :)
    Ja w zeszłym tygodniu w piątek byłam z córcią na spacerze i od tamtego czasu siedzę w domu ponieważ pogoda zgnita,a szkoda mi maleństwa na taką pogodę wyciągać,a wyszłabym bo powoli zaczynam nudzić się w domu.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń