wtorek, 18 marca 2014

Pierwszy trening :)

Krzyś odbył dzisiaj pierwszy trening w ping-ponga. Mój mąż przez podstawówkę, gimnazjum i szkołę średnią ciupał w tenisa... Wygrywał :) W rodzinnym domu ma medale, dyplomy puchary... Dwa lata temu dyrektor gimnazjum dał mu  znać po przez brata, że będą zawody. M. wybrał się nie licząc na żaden sukces...  W jego kategorii wiekowej grał każdy z każdym... I tak mój mąż wrócił do domu po kilku godzinach, masakrycznie zmęczony, z ogromnym bananem na buzi i wielkim pucharem za zajęcie pierwszego miejsca. Po długiej przerwie, nie ćwicząc wcale, wygrał... Było ich takich kilku zapaleńców w szkole do ping-ponga. I to właśnie za sprawą dyrektora szkoły. Bo on prowadzi od lat treningi i te dzieci dopinguje niesamowicie... Właśnie tak dobrze gra tez brat M. Jedzie z kolegą na wojewódzkie zawody. Nigdy nikt z tamtej szkoły nie pojechał na wojewódzkie. Pewnie cudów nie zdziałają, ale będą. Ja przez trzy lata w gimnazjum nie byłam na ani jednym treningu. Za to dzisiaj byłam... Po dziesięciu latach od skończenia szkoły... Krzyś jak rano usłyszał, że tato idzie na trening to on też chce. Marcin stwierdził, że czemu nie. Tylko, że jak będę musiał iść, bo on dzieckiem nie będzie mógł się tam zająć... I mój M. mało nie zwariował tak tam biegał, skakał wokół stołu i odbijał tę piłeczkę :) Jak dziecko. Tłumaczył też bratu jak serwować. Dyro zadowolony. Stwierdził, że nasze dziecko jest podobne do obojga rodziców :) A Krzyś? Prawie płakał żeby tato dał mu zagrać. I kiedy nadszedł ten moment to tym razem młody co nie zwariował :) Przekonał się, że to nie jest takie proste jak mu się wydawało. Ale był zadowolony :) M. także. Może mój syn będzie kiedyś sławnym tenisistą stołowym :) Mamy zdjęcia ale na telefonie, a kabel wcięło. "Amba" go zeżarła pewnie... Wiecie, amba to takie zwierzę co wszystko bierze... W naszym domu ta amba jest dość duża.... :)) Nie wiem nawet gdzie go szukać. Ale znajdę kabel i się pochwalę zdjęciami. Filmik też mamy. :) 

Pokój Krzysiowy jest pomalowany. Tapeta przyklejona... Nawet dzisiaj przesadzaliśmy z Małym kwiatki, które będą w pokoju. Lampa wisi pod sufitem... A meble jeszcze nie przyszły... Wrrr... Byliśmy wczoraj w sklepie. Pan powiedział, że dzisiaj, najpóźniej jutro.... Tydzień minął... dziecko nie może się doczekać.... My także żeby już zobaczyć czy efekt będzie taki jak sobie założyliśmy.... Wszystko gotowe... Tylko te meble...

Magadalena8
Mama Krzysia

5 komentarzy:

  1. W świnię graliśmy godzinami :))) Oprócz tej gry ,pamiętam również batoniki Kuku ruku :))) była do nich taka fajna piosenka ," Kuku ruku to jest zdrowe , cudo z masy kakaowej ;) Jest nawet reklama na youtube :)
    Ale masz sportowców w rodzinie :) Kto wie, może Krzyś w przyszłości będzie zdobywał złote medale :) Fajnie by było :)
    Pozdrawiam ciepło pani X

    OdpowiedzUsuń
  2. Przy takiej miłości do sportu Rodziców, Krzyś złapie bakcyla, jak nic :) Powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Na pewno pójdzie w ślady taty i może będzie jeszcze lepszy niż jego wzór do naśladowania. :)
    Pozdrawiam całą rodzinkę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobrze mieć zajęcie które się lubi robić :) Trochę się wtedy odreaguje :) A z meblami. Zawsze wyjdzie taka sytuacja że mówią tak a jest inaczej.

    OdpowiedzUsuń
  5. No i super :) Moi chłopcy tez na sportowo prowadzą życie:) życzę Krzysiowi wytrwałości i wielu sukcesów w przyszłości:) Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń