poniedziałek, 10 marca 2014

Zmiany... Malowanie, choroba i... tańce :)

Pogrzeb dzieciątka odbył się w sobotę... Ksiądz zabrał ją do Kościoła. Nie do kaplicy... Na pewno uroczystość była piękna. Ja byłam w pracy. Nie dałabym rady w tym uczestniczyć... Nie zniosłabym widoku cierpienia tej starszej siostry...Ale światełko pojadę jej zapalić... Tylko niech emocje trochę opadną... Sekcja wykazała, że przyczyną śmierci była sepsa... 


A u nas zmiany... Brata pokój został pomalowany :) I dzisiaj M. pomalował już sufit w nowym pokoju Krzysia :) W tamtą niedzielę kupiliśmy farby do pokoju Krzysia. Sam sobie wybrał żółtą i niebieską. I meble z tego pokoju, w którym będzie Krzyś to poszły do pokoju brata. A że ściany prosiły się o malowanie, a farba była już prawie przeterminowana (M. dostał od kogoś w jakiejś robocie w zeszłym roku) to M. pomalował. Tamten pokój jest żółto zielony. I całkiem się zmienił :) Brat dostał zdjęcia i jest szczerze zaskoczony :) o niczym nie wiedział. A my zamówiliśmy mebelki do pokoju dla Małego. Będą w przyszłym tygodniu. Krzyś nie może się doczekać, a ja obawiam się czy będzie chciał tam spać... Kupiliśmy tapetę z motywem Cars'ów i lampę w kształcie samolotu :) A mebelki będą miały pomarańczowe akcenty :) Zresztą dodam zdjęcia kiedy będzie już wszystko gotowe. Ja sama cieszę się jak małe dziecko na to malowanie :) Krzyś też. Nie odstępował M. przez całe popołudnie. 

A rano odwiedziliśmy panią doktor. Lista obecności na dwa, trzy tygodnie została podpisana... Zrobiliśmy masę kilometrów. Rano do miasta, ale kolejka była ogromna. Więc Krzysia do domu, a my na Sanok... Później po Małego i prawie dwie godziny w kolejce... Nadal kolejka była ogromna. Krzyś ma chorą krtań. Ale bez antybiotyku. Dobrze, że miałam leki w domu to kiedy tylko zaczął chrypieć od razu dostał tabletki. Ale tylko dlatego leki są w domu, że mama miała niedawno zapalenie tchawicy... Leki mamy podawać przez 5 dni i do końca tygodnia w domu. Nie rozumie już co się dzieje. Czy wszystko można zwalać na przedszkole? Zeszłej zimy tylko raz był chory. A w tym roku wszystko do domu przyciąga... Ale może się wychoruje i za rok będzie dobrze.... Pogoda jest piękna. Kilka ostatnich dni było szare i mroźne. A dzisiaj piękne słońce :) A moje dziecię musi być w domu... Ech...

A ja zafundowałam sobie dawkę ruchu :) Jutro będę tego żałować. Zresztą już odczuwam zakwasy na łydkach. W tamtym tygodniu spotkałam się z koleżanką i ona mi powiedziała o tańcach. Od grudnia w nich uczestniczy, a ja o niczym nie wiedziałam... I pojechałam dzisiaj. Było fantastycznie :) Gubiłam rytm, nie nadążałam za instruktorką i dziewczynami. One zaczynały prawa nogą, a ja lewą. Ale najważniejsze, że w końcu się poruszałam. Cholernie mnie to cieszy :) W środę kolejne spotkanie. Tańczymy do nowych, melodyjnych piosenek. Układy są ciekawe, proste. Przeplatają się kroki taneczne jak do salsy, tanga, lambady. Wszystko jest połączone. Tylko ćwiczyć. Mam nadzieję, że następnym razem będzie lepiej, bo chęci mi nie brakuje :) Niestety zajęcia są tylko do końca miesiąca, a ja tak późno się o nich dowiedziałam... W mojej miejscowości też było parę spotkań, ale nie było chętnych i dziewczyna zrezygnowała. I ta właśnie pani prowadzi tańce w przedszkolu. Krzyś nie chciał na nie chodzić, bo stwierdził, że chłopy nie tańczą :)

Dobrego tygodnia :*
Magadalena8
Mama Krzysia

1 komentarz:

  1. Nie mogę się doczekać zdjęcia pokoju i tej lampy w kształcie samolotu :)) Ja też chętnie poszłabym na takie tańce...ale nie mam sił po pracy :(( Może choroby Krzysia, są spowodowane brakiem zimy ?? Wirusy nie wymarzły i teraz dzieci je łapią..U nas w rodzinie też wszystkie dzieci i te szkolne i przedszkolne , ciągle chore...
    U nas pogoda też piękna ale mówili że od weekendu wszystko się zmieni , niestety na gorsze :(((
    Ps. Kciuk się goi ale brzydko wygląda więc nie wstawiałam zdjęcia...
    Pozdrawiam serdecznie pani X

    OdpowiedzUsuń