środa, 21 maja 2014

Wykończona...

O 14 wróciłam z pracy. Dzisiaj autobusem... Nasz Fordzik pojechał na złom... Dwa lata był z nami jednak nadszedł już jego kres... Może kiedyś będzie nas stać na fajne, wygodne auto :)

A po pracy z Krzysiem na szybko do biblioteki, bo już nie ma mu co czytać. Chociaż ostatnio trochę odpuściliśmy i zasypia przy telewizorze... Jak szliśmy w tym upale, uwielbianym zresztą, to moje dziecko zdychało trzy razy :) To są jego słowa :) Później zdechł jeszcze ze dwa razy na podwórku :) Po powrocie ja zabrałam się za koszenie. M ma antybiotyku, z zapaleniem zatok więc siedzi w domu. Ale i tak już jest lepiej... A ja tak się zabrałam za koszenie, że zajeździłam kosiarkę.... Szlag ją trafił... Ale moja złota rączka ją jutro naprawi :) A wieczorkiem z ciotynią dowaliłyśmy się z kijkami... Niby tylko spacer, ale się dojebałam.... No mam dość... Jutro druga zmiana... Ahh... Wszystko pachnie trawą :) 


Magadalena8
Mama Krzysia

3 komentarze:

  1. U nas też po koszeniu :)) Pachnie świeżym siankiem, bo słońce ładnie przypieka :) Ja działam z kwiatami, ciągle dosadzam :) a wieczorem jestem na bieżni...Najważniejsze, że mamy gorąco !!!
    Nic tak człowiekowi nie poprawia nastroju jak cudowna pogoda za oknem :))
    Ps.Mam nadzieję że Krzyś ze "zdechniętego " dzisiaj poczuje się lepiej :))

    OdpowiedzUsuń
  2. :) mam nadzieję że zdechniecie minęło i Krzys ma sie dobrze:)Ja tam kocham upały i juz :) Miłego dnia zyczę:) Pozdrawiam ciepło:) lilicz74

    OdpowiedzUsuń
  3. Choć i mnie czasami wykańczają upały to nie zamieniłabym ich na chłodne dni. Mam nadzieję że synuś ma się już dobrze,a jak nie to życzę zdrówka.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń