wtorek, 3 czerwca 2014

Sobotnie popołudnie minęło leniwie. Pojawiła się galaretka owocowa. A także sernik na zimno. Oczywiście z truskawkami :)) Uwielbiam. .. W niedzielę przyjechała siostra z Konrdkiem, a ja na obiad zrobiłam pierś w cieście francuskim. Ledwo zjedliśmy po porcji takie było sycące :) A po południu na festyn. Niestety padał deszcz więc długo nie byliśmy. Krzyś dostał pistolet, piłkę. Jednak po raz kolejny rozczarowałam się paniami z przedszkola… Ale bez komentarza. Do końca miesiąca wytrwamy.



A dzisiaj zmarła babcia Stasia…. Teściowa mojej cioci, jedynej siostry taty… Miała 81 lat… I przesilny organizm… Od 1,5 miesiąca  leżała w szpitalu i nie mogła umrzeć… Lekarze postawili na niej krzyżyk już po tygodniu… Ciocia jeździła do niej dwa razy dziennie, wujek postarzał się o kilka lat… Ale już po wszystkim… Już nie cierpi… Już jest dobrze…

[ * ]



Mój Krzyś bardzo płakał jak mu powiedziałam… Znał ją, zawsze kiedy przychodziłam do cioci a ona była to się z nią witał, rozmawiał. Zresztą mówił, że ma jeszcze jedną babcię, babcię Stasie, a jej było  było wtedy bardzo miło :) A mój syn nie jest już malutki… Spodziewałam się raczej pytania gdzie ona teraz jest, a nie, że się rozpłacze i powie, że jest mu smutno… Trochę mnie zamurowało, ale pozwoliłam mu płakać… M. stwierdził, że nie potrzebnie mu mówiłam… Ale dziecka nie można bronić przed wszystkim co złe…. On wie, że człowiek się rodzi, ale musi wiedzieć też, że umiera… Umie liczyć do stu to czemu ma nie wiedzieć, że życie ludzkie ma swój kres… M stwierdził, że na wszystko przyjdzie czas… Nie chcę go zabierać do domu na różaniec żeby zobaczył babcie w trumnie, ale prowadzę go na cmentarz raz w miesiącu i wie, że tam leżą dziadkowie. Chcę go nauczyć szacunku do zmarłych żeby palił świeczki, wspominał i kiedy przychodzi chwila zadumy to nich pomyśli o zmarłej osobie same dobre rzeczy. Jeśli chodzi o ludzką śmierć to ja jestem bardzo wrażliwa, przeżywam, płaczę… Nawet jeśli jest to ktoś obcy dla mnie… Chcę żeby moje dziecko też było wrażliwe na ludzką krzywdę… Krzyś nie może myśleć, że życie składa się tylko z samych przyjemności….


Magadalena8

6 komentarzy:

  1. Przykro mi z powodu Waszej straty..W takich momentach myślę, że tym wszystkim którzy odeszli jest już lepiej i patrzą na nas z góry z uśmiechem na ustach...
    Kochana Madziu jesteś wspaniałą mamą, bardzo mądrą i odpowiedzialną, kiedyś Twój Krzyś Ci za to podziękuje...To wspaniałe, że chcesz go nauczyć szacunku do tych co odeszli..Masz rację całego życia nie da się przejść z uśmiechem na ustach...Pamiętaj czym skorupka za młodu nasiąknie tym na starość trąci :)
    Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie pani X

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się, ale wierz mi że czasami wolałabym w kopalni pracować niż odpowiadać na pytania syna :)

      Usuń
  2. Bardzo mądre podejście. Nie można dziecka trzymać pod kloszem. Nie robiłem nigdy ze śmierci tabu przed Małasem. Chodziliśmy do dziadka na cmentarz i tłumaczyłem od razu, że tu wszędzie leżą ludzie, którzy umarli. Pytał się co to znaczy umrzeć z początku. Odpowiedziałem, że zasnąć na zawsze. To może obudzimy dziadka? Nie można go obudzić, zresztą ludzie którzy umierają zamieniają się w ziemię. Tak mu to wytłumaczyłem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krzyś nigdy mnie nie zapytał o to co się stało z dziadkami, mimo tego, że jesteśmy bardzo często na cmentarzu. Ale Ty bardzo rozsądnie to wytłumaczyłeś swojemu dziecku.

      Usuń
  3. Widzisz, Madziu, nikomu nie zależy żeby wasze i kolejne pokolenie znało prawdę o niedawnych wydarzeniach, uczyło się historii i umiało kojarzyć fakty. Co więcej edukacja coraz bardziej ogranicza samodzielne myślenie na rzecz wkuwania formułek i literek do testów. Napiszą Ci potem w prasie co masz myśleć i uwierzysz w to słowo pisane, nawet jeśli jest ordynarnym kłamstwem. I wtedy można kontrolować umysły ludzi i wmawiać im, że żyjemy na zielonej wyspie...

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo mi przykro, kochana... Ale już nie cierpi. To okropne, ale w takim momencie, czuje się ulgę... Bardzo dobrze postępujesz z Krzysiem - moim zdaniem dziecko trzeba przygotować na życie w tym świecie, lepiej żeby powoli dorastało w pełnej świadomości, niż żeby kiedyś doznało potężnego szoku... Ja Liwce tez opowiedziałam wszystko... Było dużo pytań, rozmów było parę, rozwleczonych w czasie. Sama pytała... Na koniec stwierdziła tak; "mieliśmy szczęście, że my nie umarliśmy".

    Miłego weekendu... pomimo wszystko.

    OdpowiedzUsuń