czwartek, 20 listopada 2014

Ząb, a raczej jego brak...

Brak zęba doprowadził do opuchlizny, antybiotyku, chorobowego i konfliktu z szefową... Gdybym tylko wiedziała? To co? W zasadzie i tak bym go usunęła... Tylko nie wiedziałam, że wyniknął z tego takie problemy... Najpierw dziad nie chciał wyleźć... Co się doktor nasiłował to jego. Na szczęście znieczulenie działało i nic nie czułam... Ale jak przestało działać to była masakra. Wyłam z bólu... Na lekach przeciwbólowych jestem od niedzieli. Prawie jak ćpun... W środę miałam iść do pracy. I byłam do 13. Ściągnęłam moją koleżankę, zadzwoniłam do szefowej i powiedziałam jej jaka jest sytuacja. Obdzwoniłam dentystów.  I jak już się zorientowałam do kogo pójść to zadzwoniłam drugi raz do szefowej. Poprosiłam ją żeby przyszła za mnie do pracy. A ona do mnie, że do  pracy przyjść nie może, bo ma już plany na sobotę i niedzielę. Mnie zatkało i trafiło od razu. I pytam się jej czy ja nie mogę chorować? A ona, że dlaczego nie? To jej mówię, że chciałam pójść do lekarza, wziąć leki i zwolnienie, i doprowadzić to dząsło do porządku. A ona: to jeszcze nigdzie nie byłaś może do soboty Ci przejdzie. I się rozłączyłyśmy. Za chwilę dostaję smsa od niej, że ona jest na chorobowym i do pracy przyjść nie może. A co ze mną? Ona może chorować a ja mam zacisnąć zęby i się narażać na komplikację? A może tak dość wykorzystywania?!

 I dzisiaj byłam u tego dentysty co mi rwał po receptę. Wczoraj on nie przyjmował. Dobrze, że chociaż telefon odebrał. A ja czułam się fatalnie. Ludzie w sklepie się pytali czy wszystko ok? Panie, które pracują obok i czasami przychodzą na zakupt dziwiły się co ja tu robię... Przyjechałam do domu i spuchłam jeszcze bardziej. Zimny okład, dalej przeciwbólówki. I dzisiaj pojechałam. Chciałam koniecznie żeby obejrzał mnie dentysta, bo nigdy tak mi się nie zdarzyło. Przyjął mnie bez problemu, pozaglądał, po dotykał, podumał i dał receptę. Po zwolnienie musiałam się udać do lekarza rodzinnego i nie było problemu. Pani doktor mi wypisała. Więc ja wracając do domu zadzwoniłam do szefowej, mówię jej jaka jest sprawa. I słyszę, że pokojowo to ona nastawiona do mnie nie jest...  A moja zmienniczka ma w sobotę imprezę Andrzejkową. I ja o tym wiedziałm i zgodziłam się przyjść, ale stało się tak, a nie inaczej. Gdyby nie ta opuchlizna to dzisiaj byłabym w pracy i bym się śmiała. A mnie szlag trafił na to co szefowa mi powiedziała wczoraj. Bo to nie jest mój interes! I poczułam się maksymalnie wykorzystana i nic nie warta... Pracuję u nich ponad dwa lata. Co zimę mam jakąś przygodę. Pierwszej zimy miałam chore gardło, to z antybiotykiem chodziłam do roboty, bo przecież nikt za mnie nie pójdzie. Drugiej zimy poroniłam. Wszystko przeze mnie, bo byłam mocno podziębiona i chodziłam do roboty. Bałam się im powiedzieć, bo umowa mi się kończyła. Żeby przypadkiem mnie nie wylali, bo mieli taki prawo. To nic im nie mówiłam. I co? I po zabiegu jeszcze przez tydzień byłam w domu, bez chorobowego... Nikt mi za to nie zapłacił. Nikt nie zadzwonił i nie zapytał jak się czuję... A ja durna dbałam o to żeby nie zbiednieli. Jaki człowiek jest głupi!!!
Nie była zadowolona z mojego chorobowego. Powiedziłam jej, że mam na tydzień. O ona: to do pracy nie przychodzisz? Ja jej mówię, że nie. A ona: że dobra, bądź sobie do końca miesiąca na chorobowym. Ja będę chodzić. I tak siedzę w domu to mogę chodzić do pracy. Ja w szoku i mówię do niej, że wczoraj mi napisała, że sama jest na chorobowym. A ona: i co z tego? Więc ja jej mówię, że do środy mam zwolnienie, a w czwartek idę do pracy. Nawet mi cześć nie powiedziała tylko się rozłączyła.I chuj jej w łeb! Mój Marcin dotała białej gorączki... To ja mam zapierdzielać, bo ona jest na chorobowym? A w dupie to mam! I ja naprawdę czuję się źle, że wzięłam to chorobowe.... Dlaczego nie byłam wychowywana na skurwysyna tylko tak, że trzeba się z drugim człowiekiem liczyć??? Niech Cię gnoją i wykorzystują, a co. Dlaczego nie...  Zawiozłam L4 do sklepu. Kiedy trzeba było zostać dłużej, przyjechać wcześniej, zabrać zamówienie i pieniądze do domu żeby nie jechali na darmo 20 km w jedna stronę to było dobrze... Kiedy w środku sezonu trzeba było pojechać po pieczywo, bo zabrakło to wiedziała gdzie zadzwonić żebym na drugą zmianę przywiozła. Mają w sezonie jeszcze dwa biznesy i tam na zastępstwo można kogoś znaleźć, ale nam do sklepu to już nie... Zapomniała już moja szefowa jak u teściowej zapierdalała na barze za marne grosze... Szybko się zapomina jak się człowiek dorobi i od dna odbije... Tak samo jak zapomniała jak w sklepie jest zimno... Teraz niech sobie przypomni... Ja przez tydzień nie chcę o nich słyszeć... Nie podaruję im już nic... jeszcze na pewno stoczę walkę o wypłatę, ale już się nie będę cackać. Po dzisiejszym dniu wiem, że umowy mi nie przedłużą. Szkoda tylko, że w tak paskudny sposób musimy się rozstać.... 
Ładnie mi dziękują za pracę...

Magadalena8

2 komentarze:

  1. Odpocznij, ochłoń i szukaj nowej pracy, bo Cię ta do grobu wprowadzi jak dalej tak będziesz szła im na rękę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jakbym słyszała mojego męża... Macie rację i wiem o tym. Muszę tylko wyleczyć dziąsło i do dzieła :)

      Usuń