niedziela, 13 września 2015

Niedziela...

Niedziela, siódma rano, a ja piszę. Ale jak ma się w domu ucznia to niemożliwe jest długie spanie. Nawet w niedzielę. Krzyś przyszedł przed siódmą i zapytał czy dzisiaj idzie do szkoły. W zeszłym tygodniu przyszedł i obudził mnie słowami mamo wstawaj, bo się spóźnienie do szkoły. Moje obawy co do jego przystosowania się do szkoły były niepotrzebne. Krzyś chętnie wstaje, uczestniczy w zajęciach. Plecak dumnie niesie na ramionach. I nawet zjada obiad :) Jest ich w klasie nieparzysta liczba i Krzyś siedzi sam. Ale najważniejsze, że na przerwach bawi się z chłopcami. Nawet w piątek zapraszał do nas jednego kolegę, który mieszka po sąsiedzku. Nie przyszedł, ale i tak nic się nie dzieje. Na razie muszą się wszyscy poznać. Przyzwyczaić do siebie. Na odwiedziny przyjdzie czas. Najważniejsze, że w ogóle miał chęć kogoś zaprosić. Jest grzeczny, słucha pani. Chętnie odrabia prace domowe. Ale mimo wszystko to jeszcze małe dzieci...

Magadalena88

2 komentarze:

  1. Wcześnie wstałaś ;) Jak ja w sobotę. Liwkę za to ciężko jest dobudzić rano, ale wstaje dzielnie. Kurczę, powiem Ci, że fajnie, jak już dziecko pójdzie do szkoły. Może niepotrzebnie tak bardzo byłam przeciwna sześciolatkom w szkole... Ale to prawda - to jeszcze takie małe dzieciaki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja sobie tą szkołę trochę inaczej wyobrażałam. A tutaj powtórka z zerówki. I mój trochę się nudzi. No ale niech wyrabia sobie nadal rękę, bo na razie jest kiepsko.

      Usuń