wtorek, 1 grudnia 2015

Śmierć...

Śmierć jest nieodłącznym elementem naszego życia... niestety bardzo smutnym i bolesnym. W samym tylko listopadzie w mojej rodzinie było trzy pogrzeby. Wszystkie po stronie mojego taty. Jeden wujek w wieku 42 lat, drugi miał 62 i ciocia która miała 84. Tego pierwszego córka chodzi z moim Krzysiem do klasy. Drugi był bardzo chory. A ta ciocia mieszkała w Katowicach i mogłam ją widzieć będąc małym dzieckiem. W sobotę był pogrzeb jednej pani, która prowadziła restauracje niedaleko mojej byłej pracy. Przychodziła do mnie na zakupy. W mojej miejscowości jutro jest kolejny pogrzeb... w tym roku już chyba 7. Chłopak, młody 30 lat. Dwa miesiące temu się ożenił... pamiętam go z podstawówki. Uległ popażeniu w swoim garażu. Płomień było widać u nas z okna. Bo przecież niedaleko mieszka. Bo przecież cześć mu mówiłam, bo przecież znam jego brata. Bo przecież to się zdaje niemożliwe... I ja która na temat śmierci jestem bardzo wrażliwa. Po prostu to przeżywam. Nie mogę przejść do porządku dziennego. Jutro pogrzeb, dzisiaj różaniec. A dzisiaj jeszcze tyle spraw do załatwienia. Jednak myślę. Myślę o Grześku, którego pożegnamy jutro, myślę o pani Malinie jakże cieplej i otwartej osobie, która przychodziła po ciasteczka, a z którą rak się rozprawil w ciągu 8 tygodni. Myśmy o Andrzeju, który mnie zawsze witał słowami cześć młoda. Myślę o wujka Tadku, który zawsze był śmieszny, a w którym choroba wszystko zabiła na długo przed śmiercią. Myślę o cioci, siostrze dziadka, z którą nie miałam nic wspólnego poza genami. Myślę o tych wszystkich, którzy odeszli w ciągu kilku ostatnich miesięcy. Myślę o tacie, który przyśnił mi się w okropnym śnie. Myślę o jednym i drugim dzidziu. I mimo tego, że minęło dużo czasu, że jestem dorosłą kobieta, że dobrze wiem, że śmierć jest elementem naszego życia. To tak strasznie mi dzisiaj ciężko...

Magadalena88

3 komentarze:

  1. Za dużo śmierci wokół ciebie…. A myślenie na pewno wzmógł ten nieprzyjemny sen o tacie… Mój mi się w ogóle nie śni. Myślałam, że chociaż przyjdzie się pożegnać… Ale nic. Może i lepiej?

    Kochana nie myśl tak o tym… Zapal świece, każdemu po jednej, albo wirtualne na http://www.gratefulness.org/light-a-candle/step-1 To na pewno pomoże Tobie, pomoże im… Wiem, że łatwo mi tak pisać, ale na pewno nie zaszkodzi.

    Przytulam cieplutko!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. smierć dla mnie nie jest końcem. jest początkem. jest bramą i momentem przejścia do innego o stokroć lepszego wymiaru. smutne jest tylko to że nasi bliscy pozostawiaja as w nieutulonym żalu ale tak naprawdę dla nich jest czymś niesamowitym i...wspaniałym. tak jest o wiele lepiej nie ma cierpienia i smierć nierzadko jst dla nich ulga i końcem ziemskich cierpień. dbajmy o to by nasze życie byłó dobre bysmy umieli wyczayć kom trzeba, żyć w zgodzie ze sobą wtey nie będziemy żałowali straconych chwil i niewykorzystanych okazji które można bylo wykorzystać z bliskimi którzy odeszli. żyjmy tak jakbyśmy jutro mieli juz umrzeć. wtedy nasze zycie doczesne będzie na 100% wykorzystane. nie bójmy się przyznawać do błedów, przepraszać powiedzieć jakieśdobre słowo do drugiego bo jutro.....nie wiadomo nic co się może zdarzyć.


    spróbuj popatrzeć na śmierć przez pozytywny pryzmat, fakt jest ci przykro że odeszlii ludzie których kochałaś, lubiłaś i byli ci bliscy ale oni woleliby bys zamiast rozpaczać żyła i była szczęśliwa jak zawsze. oni patrzą na ciebie "z góry" i wiedzą że cierpisz.... i nie jest im dobrze z twoim cierpieniem

    OdpowiedzUsuń
  3. Wydaje mi się, że nawet jakby człowiek żył 1000 lat, a potem umarł to Śmierć byłaby zawsze straszna. Bo wyrywa jakby kawałek nas, kawałek świata, który nas otacza.

    Dzięki wielkie. Dzisiejsza wizyta u pani doktor sprawiła, że poczułem się o wiele lepiej, nie martwi mnie już to wszystko tak bardzo.

    Pozdrawiam jesiennie, ale mimo to ciepło i serdecznie. :)

    OdpowiedzUsuń