środa, 31 grudnia 2014

Koniec roku...

Wino musujące chłodzi się w lodówce. Tak samo małe co nieco na drinka ;) O 18 zamknęłam sklep i wróciłam do domu. Krzyś już gotowy do spania. Dzisiaj tato się nim zajmuje. Cały dzień spędzili razem. Młody szalał na sankach :) M. trochę go musztrował. Twierdzi, że jest rozpieszczony... Sama go nie rozpieściłam... Ehh ci mężczyźni... 

Co roku sobie obiecujemy, że gdzieś na Sylwestra pójdziemy. I nic z tego nie wychodzi. A tv też nie proponuje nic ciekawego... Wczoraj zaczęliśmy oglądać "Idę" Pawła Pawlikowskiego. Ale nie skończyliśmy. Chciałam się przekonać co takiego jest w tym filmie, że się wszyscy zachwycają... Po 30 minutach nic mnie nie zachwyciło i nie porwało.... Było już późno jak włączyliśmy film i po prostu sen nas zmorzył. Dzisiaj skończymy. Do północy jeszcze długie godziny :) Zdążymy :)

A jaki był ten mijający rok? Na pewno szybki. Dni przeleciały bardzo szybko... Lato nie wiem kiedy minęło... Krzyś zaaklimatyzował się w końcu w przedszkolu. Ja przytyłam kolejne kilogramy. M rzucił palenie. Weszliśmy w końcu na połoniny. I odwiedziliśmy ukochany Kraków :) Popłynęliśmy łódką po jeziorze. Nie udało mi się tylko odwiedzić Pełnoletniej... Dlatego na przyszły rok żadnych postanowień. W tym roku i tak dużo udało mi się zrealizować, ale wolę nie planować :)

A wszystkim tutaj zaglądającym życzę zdrowia, pomyślności i zadowolenia z samych siebie w 2015 roku. Aby każdy z nas znalazł oparcie w swoich drugich połowach, a Ci co ich szukają aby znaleźli swoje małe szczęścia :)

Magadalena8

poniedziałek, 29 grudnia 2014

Coś mnie rozkłada.... Przełożyliśmy wyjazd na basen... Krzyś trochę zawiedziony, ale rozumie... Boli gardło to do wody nie wejdę... Śnieg nie przerwanie pada od rana... I jest bajecznie. Drzewa pięknie są obsypane białym puchem... Tylko droga masakryczna... Pojutrze mam jechać do pracy... Jutro z mężem muszę trochę pojeździć, bo się boje tych podjazdów... I zjazdów również... Tak to jest jak się mieszka wśród pagórków... Krzyś jutro idzie do przedszkola i później dopiero w poniedziałek. Będzie miał czas na zabawy na śniegu :) Sama nie mogę się doczekać jak pójdziemy na sanki :) No i tylko próbuje czy śnieg się lepi, no bo bałwan musi stanąć przy balkonie :)

Magadalena8
Mama Krzysia

sobota, 27 grudnia 2014

Święta...

 Święta minęły nam jak zwykle szybko... Od domu do domu. Niestety gdzie nie pozaglądaliśmy to zapomnieliśmy o opłatku... Ale życzenia i tak zostały złożone :) W Wigilię jednak przyszła do nas dziurawa połaźnica... Jest taki zwyczaj, że przychodzą z życzeniami z samego rana chłopcy. Dziewczynki przynoszą pecha, nieszczęście... A chłopcy wróżą dostatek, urodzaj, szczęście i dobrobyt... Ważne jest aby w wigilię i Nowy Rok pierwszy do domu przyszedł chłopiec bądź mężczyzna... I tak o 5 rano słyszę dzwonek do drzwi. Mama otwiera, wchodzi dwoje dzieci. Nie wiem w którym momencie mama się zorientowała, że przyszła do nas córka sąsiadów... Ale wierszyk powiedzieli obydwoje... Trudno... Tylko gdzie są rodzice, dziadkowie tej małej żeby jej wytłumaczyć, że dziewczynki nie chodzą za połaźnika... Jak ja byłam w podstawówce to u mnie we wsi nawet dziewczynki po kolędzie nie chodziły. A w sąsiedniej wsi już tak. Ja w to jakoś tak nie wierzę, ale moja mama, babcia, ciocia są bardzo tradycjonalne.  A tu dziewucha przyszła z życzeniami. Żeby jeszcze przyszła o 8 rano, a nie o 5... Wigilia minęła spokojnie. M. tylko żołądek bolał. Podejrzewamy, że od antybiotyku, bo jak już się w drugi dzień świąt wódki napił to mu przeszło :P Ale niestety nie wiele zjadł z przysmaków przygotowanych przez moją mamę... W pierwszy dzień pojechaliśmy do babci Zosi. Babcia ma już 83 lata i od kilku lat jeździmy do niej w święta... Myśląc, że to już  jej ostatnie święta. To jednak zapewnia babci długowieczność :)) Później do rodziców M. i na końcu do jego dziadków. I tam prawie jeden temat kuzynki M. która jest w ciąży. To ta sama kuzynka u której byliśmy w styczniu na osiemnastce, i która od tamtego momentu miała chłopaka... Ehhh życie... W drugi dzień świąt siostry z rodzinami przyjechały do nas. I było jak zwykle gwarno i wesoło :) a około 17 pojechaliśmy do rodziców M. gdzie spotkała się cała rodzina. I także było gwarno, wesoło, a na koniec  kłótnia. Ot tym razem takie kolorowe zakończenie świąt :P A dzisiaj Krzyś już o 11.30 poszedł na podwórko ubrany w ocieplane spodnie, kurtkę, czapkę i rękawiczki. Po 40 minutach wrócił z mokrymi rękawicami. Spodnie zdały egzamin i nieprzemokły. Śniegu jest ledwo tyle, że  przykrył trawę, ale dla Krzysia radocha :) Niestety na sanki za mało… Wszystko zamarzło i zrobiła się ślizgawica…  A jutro wybieramy się na basen. Ja do pracy idę dopiero we wtorek. Szefowa stwierdziła, że nie ma po co otwierać na weekend. A nam się bardzo nudzi w domu. Ile można jeść… Poza tym trzeba spalić te wszystkie kalorie :)

Spokojnej niedzieli
Magadalena8
Mama Krzysia

wtorek, 23 grudnia 2014

Przed świątecznie :)

Sernik zrobiony, piernik także :) I tulipan. I najważniejsze RURKI Z KREMEM! Krzyś się zajada :) Szynki i boczki przyjechały wczoraj (Szwagier wędził u siebie). Mama upiekła jeszcze schab i karkówkę z żurawiną :) W ogóle za wszystkie rewelacje odpowiada moja mama :) Ja tylko jestem pomocą kuchenną... Coś pozmywam, o zmielę ser czy mak :) Coś zamieszam... Jutro gołąbki. I barszcz... Mery mega zmęczona... Robię co mogę, pomagam, myję, prasuję... Jutro ostatnie szaleństwa w kuchni i przy sprzątaniu i WIELKIE ŻARCIE! Ale wcześniej trzeba się opłatkiem połamać, wyciszyć... 

Tak więc spokojnych świąt. Pełnych miłości i wzajemnego zrozumienia.. . Aby każdy z nas przypomniał sobie o tym, że obok nas jest ktoś na kim nam zależy, kogo kochamy. I uśmiechu... Ciepłego, życzliwego i dla każdego!

Magadalena8
Mama Krzysia 

sobota, 20 grudnia 2014

Praca...

Oj co ja się dzisiaj wynudziłam... Byłam w pracy do 16. Nie było sensu dłużej siedzieć...  Utargowałam 200 zł... Wszyscy kuracjusze opuścili sanatoria. Jutro sklep zamknięty. To ten bajeczny, magiczny czas kiedy mamy wolne :) W poniedziałek też idę do pracy. A później już wolne aż do następnej niedzieli... Jutro uroczyste ubieranie choinek :) U mnie w pokoju i u mamy na dole. Krzyś ucieszył się na wiadomość o dekorowaniu drzewek. A wiecie co ja zrobiłam? A raczej czego nie zrobiłam... Zapomniałam na śmierć o kartkach na święta... Taką mam słabą pamieć... :/ mama mnie prosiła w piątek żebym kupiła kartki... Zawsze staramy się wysyłać do rodziny... Nie ma tego dużo. Ale to jest takie miłe i staroświeckie :) A ja zawaliłam... Będę w mieście we wtorek to wyślę. Dojdą po świętach, ale może ktoś się na to uśmiechnie... Muszę chyba zacząć brać jakieś leki na poprawę pamięci, bo kiedyś narobię sobie nie lada problemów przez zapominalstwo... 

Magadalena8
Mama Krzysia

piątek, 19 grudnia 2014

Choroby...

Przypałętało się i do nas... M. leży chory z antybiotykiem. Krzysiek nie poszedł już w środę do przedszkola, bo wieczorem wymiotował i do tego kaszel go męczył w nocy... Ja w środę po południu także dostałam gorączki i wymiotowałam wieczorem, a wczoraj rozłożyło M. I dzisiaj udaliśmy się do pani doktor (innej niż zwykle, bo nasza jest na urlopie). M dostał antybiotyk i zakaz wychodzenia z domu. A Krzych czysty jak łza. Nic nie usłyszała, gardło czyste. Tylko, że nadal sucho kaszle. Ale to się w nocy nasila... Czekam aż zaśpi i postawię mu malutkie wiaderko z  wodą i solą. Ręcznik już na grzejniku jest. W zasadzie to aż tak bardzo się w piecu nie pali, bo temperatura nie spada poniżej zera... Dzień był ładny, po 13 dopiero zaczął wiać wiatr, a po 16 to już prawie głowę urywało. Ale wzięłam Krzysia na podwórko. Pomógł mi nawieźć drzewa do kotłowni. Ja byłam dużą ciężarówką, a on małą :) A o 17 wybraliśmy się do biblioteki. I tam z przykrością stwierdziłam, że przeczytałam już prawie wszystkie książki Kinga. Biblioteka w mojej miejscowości nie ma dużo zbiorów... I na całą skromną biblio książek Kinga jest 5. Wzięłam do domu dwie ostatnie... Teraz czytam Carrie. Obiecałam sobie kiedyś (nie wiedzieć dlaczego), że nigdy nie przeczytam tej książki po tym jak obejrzałam film. Chyba był straszny. Albo tak niedobry, że nie pamiętam go prawie w ogóle... W każdym razie książka jest w porządku. Jak na początek kariery mistrza to ok. A swoją drogą dlaczego film zawsze wychodzi gorszy niż książka? Po pooglądaniu ekranizacji trylogii Tolkiena mało nie umarlam z zachwytu. W jedno popołudnie (a raczej dzień) pooglądałam z moim rodzeństwem i szwagrem wszystkie części. Płakałam i śmiałam się na przemian. Spędziliśmy przed tv ponad 9 h. To była głupota, ale to już inna historia... Ale jak przeczytałam wszystkie części (raczej nie ogarnęłabym trzech grubych książek w 10h, ale w trzy, cztery dni już tak :) ) to uderzyła mnie różnica między książką a filmem. Ok zrozumiałe, nie da się wszystkiego nagrać. Ale dlaczego autorzy filmów tak często sięgają po to aby sfilmować książki, a żaden pisarz nie porwał się na zrobienie książki na podstawie filmu? Nasunęła mi się odpowiedz :) Reżyserzy chyba boją się, że książka będzie lepsza od filmu :) I dlatego się na to nie godzą. A się rozpisałam :) Zaopatrzenie na święta już mam :) Krzyś także przyniósł do domu 6 bajek. Jedna już przeczytana została przed snem :)

Spokojnego weekendu :*
Magadalena8
Mama Krzysia

poniedziałek, 15 grudnia 2014

Muzyka

Wzięło mnie na wspomnienia.... Grudzień jest takim miesiącem szczególnym... Święta, koniec roku... Dni są krótkie. Dzisiaj dzień był dłuższy o najkrótszego dnia w roku o dwie minuty... Jeszcze trzy tygodnie i dzień się będzie wydłużał... I tak się trochę dołuję, bo brak mi naturalnego światła. Dzisiaj ogarnęłam górę przed świętami... Tylko muszę jeszcze u brata w pokoju pościel odświeżyć. Na zakupach też byliśmy z M. Wszystko raczej jest. No może poza cukrem. I miałam na kartce napisane i nie kupiłam. Cała ja. Byłam także na rozmowie o pracę. Trwało to trzy minuty i jak pan zobaczył skąd jestem i stwierdził, że mam tak daleko to mi podziękował. Cholera to ja się decyduję na pracę i niech go nie obchodzi co zrobię z dojazdami. Ale  czułam, że nic z tego nie będzie... 
A wracając do wspomnień to mój brat wysłał mi link na youtuba z podsumowaniem roku 1997 zrobionym przez RMF. I tak sobie przeglądałam i słuchałam. Wg mnie brakuje kilku przebojów. Ale cóż RMF się całkiem skomercjalizował. I zszedł na psy. Tak pisze to o mojej ukochanej stacji radiowej. Stacja obchodzi w tym roku 25-lecie i co? I w niedzielę będąc w pracy mogę z dokładnością co do minuty wymienić reklamy jakie były puszczane... No ale nic to... Fajnie było przesłuchać i przypomnieć sobie zapomniane piosenki.A mój szał trwa. Dzisiaj wygrzebałam 30 TON. Tak 30 TON LISTA PRZEBOJÓW. Kiedyś szukałam i nie zaglądnęłam na YT. Jakość niektórych nagrań tragiczna, ale głos jest :) I cofnęłam się w czasie :) jak fajnie usłyszeć zapomniane przez Boga i ludzkość Kelly Familly :) wehikuł czasu dla mnie. I tak już powstaje moja prywatna lista przebojów z utworami. Moimi i nic nikomu do tego :) I jeszcze została mi do przeglądnięcia lista wszech czasów Trójki. Ale tam jest 98 filmów i chyba nie dam rady tak na raz :) Najlepsze jest to, że ja nie mam ulubionej piosenki. Mam ulubionych wykonawców i ich piosenki. Ale tak jedna jedyna? No nie da się w takim gąszczu muzyki wybrać coś ulubionego.... Może U2, a może Guns N' Roses, a może Red Hot Chilli Peppers, a Myslovitz, a Led Zepellin, The Police, Kult, Roxette, Scorpions, Europe, Omega, The Baetles, Coma, Metalica, Nirvana, Perfect, Budka Suflera.... Ja bym tak chyba bez końca mogła....   A dzisiaj zostawiam wszystkim dobrze znany... 
A ja idę dalej słuchać... Muzyka zawsze była obecna w moim życiu. Nie potrafię wybić rytmu nawet tylko klaszcząc, ale w ciszy żyć nie potrafię... 



Znalazłam jeszcze  coś genialnego... Kate Bush... 
Śmiało można mnie uznać za wariatkę, ale coś czuję, że na pewno w najbliższym czasie mój blog utonie w piosenkach prosto z Youtuba... Nic na to nie poradzę... 






Magadalena8

czwartek, 11 grudnia 2014

Worek się rozwiązał :P

Moja najstarsza siostra jest w ciąży :) I dowiedzieliśmy się przez przypadek, bo wylądowała w szpitalu. Dwa dni ostrej nerwówki, ale dzisiaj wyszła do domu. Poziom hormonów wzrósł i wszystko zmierza ku dobremu. I bardzo dobrze! Długo się starali, nie mogła zajść w ciążę. Ale się udało :) Wczoraj byłam na oddziale... Prawie rok po tym jak sama tam wylądowałam... Myślałam tylko, że jej to nie może spotkać... Że historia nie może się powtórzyć... I mam nadzieję, że do tego nie dojdzie. Proszę los, aby za kilka miesięcy moja siostra powitała z mężem maleństwo... A Martyna to chyba oszaleje :))

To wszystko mnie bardzo przygnębiło... Wróciło jak bumerang... Ehh życie... 

Magadalena8
Mama Krzysia

poniedziałek, 8 grudnia 2014

Choineczka :)

Pojechałam dzisiaj do Ani w celu mycia okien. I moja siostra cwaniara nie pozwoliła mi nic zrobić. Ale przynajmniej obiecała mi, że nie ruszy okien do 9 m-ca ciąży... Dzień był paskudny. Mgła nie podniosła się zbytnio, a jak wracaliśmy do domu ok 14 to zaczęła opadać z powrotem...Przegadałam z siostrą całe przedpołudnie, pobawiłam się z Konradem. Ja zostałam u niej, a M. pojechał z Marysieńką do Krosna. Mama dostała skierowanie na operację. Na wymianę stawu biodrowego... Termin ma na maj 2017... Dwa i pół roku... Jest wpisana także na listę rezerwową. Pani w rejestracji powiedziała, że z listy rezerwowej można czekać tylko rok... Nie chce mi się tego komentować... Brak mi słów na to wszystko... Boję się, że mama jednak o swoich siłach na tę operację się nie dostanie. Noga jej dokucza coraz bardziej....

Jak wracaliśmy do domu to kupiliśmy Krzysiowi malutką choinkę. Stoi już u Krzysia w pokoju na biurku. Dumna, przystrojona, z bombkami i światełkami :) Mały zachwycony :) Jeszcze nie wiele posprzątane przed świętami, żadne zakupy nie są zrobione. Ale pierwsza dekoracja już jest :)

Pada śnieg... Już mam pietra przed jutrzejszą podróżą do pracy... To się nie utrzyma. I na razie temperatura jest na plusie, ale jak to zamarznie... To będzie ślizgawica... Ale powoli dojadę... Dam radę :)

Magadalena8
Mama Krzysia

niedziela, 7 grudnia 2014

Prezenty :)

Wszystko wyszło ok :) Chociaż prawie zostaliśmy bez Mikołaja... Bo mój kuzyn, który nam obiecał, że się przebierze wydzwaniał kiedy ma przyjść... Cóż chłopak w wieku 15 lat po całym dniu spędzonym w lesie z ojcem chciał wieczorem wyjść na panienki... A my, stare kuzynki, w strój Mikołaja i do dzieci. Swoją drogą mój Krzyś uwielbia Piotrka, ale ten nie byle jaki nastolatek nie ma czasu dla mojego dziecka... W końcu jednak poczekał cierpliwie aż wszyscy przyjechali (oprócz siostry Ani, która ma trochę daleko... I trochę ciąża zaczyna jej przeszkadzać w prowadzeniu samochodu... ). Paczuszek było sześć. I to wszystko sporo ważyło... Jednak nasz Piotrko- Mikołaj stanął na wysokości zadania i zdołał to przytaszczyć do pokoju. Kiedy byłam dzień wcześniej aby się z nim ostatecznie umówić to pierwsze pytanie brzmiało: a kto tam będzie? A drugie: co ja mam mówić? Zabronił oczywiście przychodzić swojej mamie i siostrze aby go zobaczyły. A ja się z niego śmiałam, że na fb mu wrzucę zdjęcia hehe... Jednak reakcja dzieci była bezcenna :) Martyna z Krzyśkiem stanęli jak wryci. Martyśka jako najstarsza od razu się z czaiła, że to Popek :) Krzyś jednak nie chciał tego przyjąć do wiadomości :) Antoś uciekł od razu do swojej mamy, Miłosz w ogóle nie zwrócił uwagi na całe zamieszanie tylko bawił się nadal samochodem. A Mateusz, który wydawałoby się, że jest najbardziej cwany z kuzynostwa zaczął płakać i uciekł do taty :P Jednak i dzieci i ich rodzice są bardzo zadowoleni z efektu końcowego :) Później nastąpiło rozpakowywanie prezentów i uroczyste zażeranie się słodyczami przez dzieci :) 
A ja przebrnęłam przez kolejną książkę Kinga... I tym razem jestem oczarowana... Jego twórczość mnie powala. Przy każdej książce doświadczam innych emocji... Tym razem sięgnęłam po "Łowce snów"... Gość pisał ją pół roku. Ponad 600 stron napisane w pół roku... Oczywiście zdaje sobie sprawę z tego, że wszystko jest fikcją (ta książka jest o kosmitach :)). Ale ale chylę czoła przed taką twórczością. Przeczytałam bardzo dużo książek w swoim życiu. Mniej i bardziej ważnych. Ale jak już spodoba mi się autor to czytam wszystko co mam dostępne. A że King tworzy nieprzerwanie od lat 70 XX w to mam w czym wybierać :) Poza tym jeśli ktoś pisze książkę w tak krótkim czasie to musi być mistrzem w tym co robi. Nigdy go nie czytała, bo oglądałam filmy. Jednak ekranizacje na podstawie jego książek są straszne... I nie zawsze oddają to co autor ma do przekazania. Jednak polecam tę książkę każdemu. Książka została sfilmowana w 2003 roku. Pewnie się rozczaruję, ale może warto także obejrzeć?



Magadalena8
Mama Krzysia

czwartek, 4 grudnia 2014

Mikołaj...

Paczki już prawie gotowe. Jeszcze tylko brakuje owoców. W tym roku moja najstarsza siostra z mężem wpadli na pomysł składki na Mikołaja i zrobienie jednakowych paczek. Ja z M. mamy do obdarowania ośmioro dzieci... Zrzuciliśmy się o 50 zł i pojechałam z Grażką na zakupy. We wtorek kupiłam 7 par rajtuz. Resztę dokupiłyśmy dzisiaj. Każde z nich dostanie drobny upominek, słodycze i owoce. Trochę się różnią między sobą, bo jednak dzieci są w różnym wieku. Nasz kuzyn przebierze się za świętego (strój jest komiczny i trochę za krótki :)). Mamy plan opracowany co powiemy naszym dzieciom jak już odkryją oszustwo... Ważne, że będą mieli upominki. Nikt nie będzie czuł się pominięty. Krzyś ma jutro Mikołaja w przedszkolu. A my z M. zawieźliśmy paczki do jego siostrzenic. I mój mąż też dostał prezent :) Tak spontanicznie. Moja ciocia jeździ na UA i przywiozła kilka perfum. Wiem, że to podróbka, ale za takie śmieszne pieniądze może być :) Poza tym bardzo ładnie, męsko i seksownie pachnie :)) Mąż mój był grzeczny w tym roku, rzucił palenie to zasługuje na prezent. Też mu się coś od życia należy hihi :) 
Bardzo mnie cieszyły dzisiejsze zakupy. Lubie obdarowywać nasze dzieci. W zasadzie robi się to tylko dwa razy do roku. Może dlatego tak mnie to cieszy, że w dzieciństwie mi i mojemu rodzeństwu nikt nie robił prezentów... A jak wróciłam z miasta to od razu popakowałam wszystko do paczuszek. Czekają na sobotę schowane przed Krzychem :))

Magadalena8
Mama Krzysia

poniedziałek, 1 grudnia 2014

Moja szefowa przemówiła... Przyjechali dzisiaj z towarem. I jakby w ogóle nie było tamtej sytuacji. Mili, grzeczni, do rany przyłóż... Rozmawiałam z nimi o przedłużeniu umowy. Raczej są za, owszem...Ale chcą mi i koleżance dać umowę na pół etatu do kwietnia. Wtedy będą płacić mniejszy ZUS za nas... Szukają oszczędności, bo w zimie tyle nie zarobią. Mają w tygodniu być u księgowej i znaleźć rozwiązanie. Poprosiłam ich tylko żeby mi dali znać co wydumali... Więc zobaczymy... 

Poza tym wszystko ok. Krzyś rozpoczął kolejny tydzień w przedszkolu. A w piątek Mikołajki. W zeszłym roku go ominęło to nie może się doczekać :) A my w czwartek też na zakupy Mikołajowe jedziemy :) 

Magadalena8
Mama Krzysia